- My na razie dalej nic nie wiemy. Nigdzie nie ma żadnego regulaminu. Nasz szef wyszkolenia Rafał Chrzanowski prowadzi korespondencję z Międzynarodową Federacją Tenisową (ITF), ale na dzisiaj nie wiedzą, co mają z nami zrobić. Z tego, co pamiętam, to zazwyczaj w listopadzie odbywało się losowanie dotyczące kolejnej edycji - zaznaczyła menedżer do spraw sportu w PZT Agnieszka Dziedzic, która odpowiada m.in. za kalendarz imprez, kadrę narodową oraz zgrupowania i konsultacje. "Biało-Czerwoni" w połowie września wygrali w Kluż-Napoce z Rumunią 3-2 w meczu 3. rundy Grupy II strefy euro-afrykańskiej i zapewnili sobie przepustkę na wyższy szczebel zmagań. Na początku października na potwierdzenie tego Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) przesłała polskiemu związkowi pamiątkowe medale dla tenisistów, na których wygrawerowano napis "awans do Grupy I strefy euro-afrykańskiej w 2019 roku". PZT pochwalił się krążkami na Facebooku, ale jednocześnie przyznał, że wciąż nie wiadomo, co czeka w przyszłym roku męską reprezentację. "Reforma rozgrywek oznacza wielkie zamieszanie" - podkreślono. Plan głębokich zmian w Pucharze Davisa zatwierdzono oficjalnie w połowie sierpnia. Po upływie dwóch miesięcy z informacji zamieszczonych na stronie poświęconej rozgrywkom wciąż niewiele można się dowiedzieć na temat przyszłorocznych występów drużyn znajdujących się na niższych szczeblach niż elita. Wiadomo tylko, że zespoły z Grup II, III i IV rozegrają po dwa mecze - jeden w kwietniu, a drugi we wrześniu. Te z Grupy I zaś czeka jeden we wrześniu, który będzie barażem - wygrany awansuje do Grupy Światowej, a przegrany spadnie do Grupy II. Jak się jednak okazuje, nie jest wcale pewne, że Polacy zagrają na tym poziomie zmagań. Dziedzic podkreśliła, że Radosław Szymanik podczas turniejów wielkoszlemowych rozmawiał dużo z prezesem ITF Davidem Haggertym. W jednym z wywiadów kapitan "Biało-Czerwonych" zastrzegł, że istnieje opcja, iż jego podopieczni zostaną cofnięci do Grupy II. Możliwe bowiem, iż o przydziale do poszczególnych grup decydować będzie ranking ITF. Wspomniał też wówczas o kluczu geograficznym, według którego w jednej grupie nie może być za dużo ekip z jednego kontynentu. - Na medalach, które dostaliśmy od ITF za awans jest napisane, że jesteśmy w Grupie I i tego się trzymamy - zaznaczyła Dziedzic. Szymanik we wspomnianym wywiadzie poinformował także, że na październik zaplanowano spotkanie ITF i szefostwa firmy Kosmos (jej założycielem i prezesem jest znany hiszpański piłkarz Gerard Pique), która jest partnerem reformy. - Myślę, że teraz nic się nie wydarzy, bo wszystko będzie zależało od wyników lutowych meczów. Jesteśmy na etapie przyjmowania strategii w tej sprawie. Sytuacja z punktu widzenia naszego związku i zawodników jest niedopuszczalna. Jeśli nic się mocno nie zmieni w zasadach, o których słyszeliśmy (klucz geograficzny oraz kryterium rankingu - PAP), to bardziej prawdopodobne, że znajdziemy się w Grupie II. Myślę, że jakieś działania w związku z tym będziemy podejmować, bo wychodziłoby, że ze sportowego, finansowego i każdego innego punktu widzenia mecz z Rumunią nie miał żadnego znaczenia - powiedział Chrzanowski. Jak dodał, tuż po otrzymaniu wspomnianych medali przedstawiciele PZT wykonali telefon do światowej federacji z pytaniem, czy przesyłka ta oznacza potwierdzenie występu w Grupie I. - Usłyszeliśmy, że ktoś popełnił błąd i zbyt pochopnie te medale zostały wysłane. To kompletny brak profesjonalizmu ze strony ITF. Zobaczymy, co będzie dalej. Na pewno nie będziemy siedzieć z założonymi rękami i czekać do lutego na informację, że gramy w Grupie II - zapowiedział. Pod koniec września podjęto decyzję, że dwie pierwsze edycje tygodniowego turnieju, w którym w listopadzie będzie rywalizować 18 czołowych reprezentacji, odbędzie się w Madrycie. Zespoły zostaną podzielone na sześć grup. Do ćwierćfinałów awansują ich zwycięzcy oraz dwie drużyny z najlepszym bilansem z drugich miejsc. Od tego momentu rywalizacja będzie się toczyła systemem pucharowym. Udziału w tej imprezie pewni są półfinaliści tegorocznych zmagań elity (Chorwacja, Francja, Hiszpania i USA), a dwie "dzikie karty" przyznano Wielkiej Brytanii oraz Argentynie. O pozostałych 12 miejsc 24 zespoły będą walczyły w lutowych kwalifikacjach. Agnieszka Niedziałek