Janowicz i Kliżan, pierwsze rakiety Polski i Słowacji, spotkały się ze sobą po raz pierwszy. W naszym obozie liczono, że już po tym meczu, "Biało-czerwoni" będą świętować historyczny awans, ale nic z tych planów nie wyszło. Kliżan już w pierwszym gemie musiał bronić dwóch break-pointów. Pierwszego uratował dzięki świetnemu ściętemu serwisowi, drugiego po błędzie Janowicza, który posłał piłkę w siatkę. Potem Słowak zdobył dwa punkty z rzędy, zapewniając sobie prowadzenie 1:0. W czwartym gemie przed dwoma szansami na przełamanie stanął Kliżan. Za pierwszym razem jego return wylądował na aucie, ale przy drugiej próbie, po forhendzie Polaka, piłka zahaczyła o taśmę, wyszła poza pole gry i łodzianin przegrywał 1:3. Następnie obaj tenisiści zwyciężali przy własnych podaniach i choć 24-letni łodzianin zdołał jeszcze obronić dwie piłki setowe w dziewiątym gemie, to uległ w pierwszej partii 3:6. W piątym gemie drugie seta Janowicz obronił break-pointa skutecznym atakiem przy siatce. Potem jednak popełnił podwójny błąd serwisowy, a następnie zagrał niezbyt dokładny skrót, do którego rywal spokojnie dobiegł i odegrał na tyle dokładnie, że Jerzyk nie był już w stanie przebić na drugą stronę i Słowak objął prowadzenie 3:2 z przełamaniem. Kolejny gem jednak był popisem Polaka. Stracił w nim zaledwie jeden punkt i odrobił stratę, doprowadzając do wyrównania 3:3. Potem zawodnicy wygrywali własne podania, więc o losie drugiej partii decydował tie-break. W nim od staniu 2-1 łodzianin przegrał cztery punkty z rzędu i choć wygrał dwa swoje kolejne serwisy, to Kliżan wytrzymał nerwowo, zdobywając dwa decydujące "oczka" i zwyciężając 7-4. Trzeci set rozpoczął się po myśli Janowicza. Już w pierwszym gemie przełamał podanie przeciwnika, obejmując prowadzenie 1:0. Słowak natychmiast jednak odrobił stratę i wszystko zaczęło się od nowa. Decydujący okazał się ósmy gem, który Polak zakończył fatalnie, bo podwójnym błędem serwisowym, i przegrywał 3:5. Kliżan nie wypuścił takiej szansy, przy swoim podaniu nie stracił punktu, zwyciężając w partii 6:3, a całym meczu doprowadzając do remisu 2-2. Po krótkiej przerwie na kort w Gdyni wyjdą Przysiężny i Gombos. Wcześniej zespoły te zmierzyły się w Pucharze Davisa raz. W 1996 roku w trzeciej, decydującej rundzie Grupy II strefy euro-afrykańskiej "Biało-czerwoni" przegrali w Trnawie 1-4. Zwycięzca weekendowego barażu wystąpi w przyszłym roku w liczącej 16 zespołów elicie, a przegrani ponownie rywalizować będą w Grupie I strefy euro-afrykańskiej. Polacy już raz wystąpili w barażu o Grupę Światową - dwa lata temu w Warszawie. Wówczas ulegli faworyzowanym Australijczykom 1-4. Polska - Słowacja 2-2 niedziela Jerzy Janowicz - Martin Kliżan 3:6, 6:7 (4-7), 3:6 Zobacz wypowiedź Łukasza Kubota dla TVP Sport: Zobacz wypowiedź Marcina Matkowskiego dla TVP Sport: