Fyrstenberg i Matkowski, ósmy debel świata na koniec ubiegłego sezonu, pokonali w sobotę Jurgena Zoppa i Maita Kunnapa 7:6 (7-5), 7:5, 6:4. Pierwszy set spotkania był bardzo zacięty, żadna z par nie chciała oddać pola rywalom, więc o jego wyniku decydował tie break. Ten zakończył się szczęśliwie dla "Biało-czerwonych", gdy Mait Kunnap popełnił podwójny błąd serwisowy. W drugim secie sędziowie wprowadzili trochę nerwowości do gry Polaków, przez dwie decyzje na ich niekorzyść. Matkowski i Fyrstenberg opanowali emocje i gra toczyła się dalej gem za gem. Przy prowadzeniu gospodarzy 6:5 serwis przejęli Estończycy i tym razem to Zopp popełnił podwójny błąd serwisowy, dający zwycięstwo Polakom w drugim secie. Niesamowicie silny serwis Matkowskiego rozbijał w trzecim secie rywali. Napięcie coraz bardziej rosło, ale więcej zimnej krwi zachowali jednak Polacy. Prowadząc 5:4 w gemach nie wykorzystali pierwszej piłki meczowej, ale za drugim razem zagrali już bezbłędnie i pokonali Estończyków 3:0. Tym samym reprezentacja Polski wygrała całe spotkanie i w trzeciej rundzie w Grupie II Strefy Euroafrykańskiej Polacy 14-16 września zagrają w barażach o awans do Grupy I prawdopodobnie z Białorusią, która prowadzi po dwóch dniach rywalizacji z Bośnią i Hercegowiną 2:1. - Myślę, że mimo porażki zagraliśmy całkiem dobry mecz. To jednak nie wystarczyło. Mimo to jestem zadowolony z poziomu naszej gry, tym bardziej że Polacy grają ze sobą cały czas, mają większe doświadczenie i są bardziej zgrani, co pokazało dzisiejsze spotkanie - powiedział Zopp. - Dwa punkty w tie breaku pierwszego seta trochę za łatwo nam uciekły i to trochę ustawiło dalsze losy spotkania. Gdybyśmy to my wygrali pierwszego seta, całe spotkanie mogło się zupełnie inaczej ułożyć - dodał Kunnap. Zdecydowanie lepsze humory mieli polscy debliści, którzy podobnie jak w pierwszej rundzie z Madagaskarem zapewnili "Biało-czerwonym" wygraną w całym spotkaniu. - Podchodziliśmy do tego meczu z myślą, że może być nerwowo, że mogą być tie breaki, więc staraliśmy się trzymać nerwy na wodzy, ale rzeczywiście czasami człowiek miał dość. Najważniejsze, że w decydujących momentach udało nam się dobrze grać - powiedział po meczu Matkowski. - Za każdym razem wynik 3:0, nawet kiedy w gemach było bardzo blisko, jest dobry. Czuliśmy, że to my jesteśmy tą stroną, która musi przełamać rywali i w końcu się to udało. Pierwszy set otwierający mecz był bardzo ważny, szliśmy gema za gema a w tie breaku punkt za punkt bez żadnego breaka, ale udało nam się wygrać po ciężkiej walce - dodał Fyrstenberg. - Prawda jest taka, że nawierzchnia, którą tu mamy, jest bardzo wymagająca i spłaszczająca poziom. Mecz rozgrywa się kilkoma piłkami, na centymetry, a czasami milimetry. Bardzo ciężko jest w takiej grze utrzymać cały czas koncentrację, bo swoje serwisy trzeba wygrywać i to jak najlepiej gładko, a szukać szansy w returnach. Tego dzisiaj było mało, wygrane dzisiaj przez naszych zawodników tylko dwa gemy na returnach należy uznać za sukces i to one zdecydowały o zwycięstwie - podsumował kapitan reprezentacji Radosław Szymanik. Wyniki: Polska - Estonia 3:0 piątek - gra pojedyncza: Łukasz Kubot - Vladimir Ivanov 6:3, 6:2, 6:2 Jerzy Janowicz - Jurgen Zopp 7:6 (7-4), 7:6 (7-2), 6:1 sobota - gra podwójna (17.00): Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski - Jurgen Zopp, Mait Kunnap 7:6 (7-5), 7:5, 6:4 niedziela - gra pojedyncza (13.00): Łukasz Kubot - Jurgen Zopp Jerzy Janowicz - Vladimir Ivanov