Zaledwie 17 miesięcy temu trzy zwycięstwa Mirry Andriejewej w Madrycie wywołały spore poruszenie w tenisowym świecie. Młoda dziewczyna z Krasnojarska, choć już wtedy od dłuższego czasu trenująca we Francji, w swoim pierwszym poważnym turnieju zawodowym ograła trzy zawodniczki ze ścisłego topu: Leylah Fernandez, Beatriz Haddad Maię i Magdę Linette. Dwie pierwsze pokonała jeszcze jako 15-latka, poznaniankę zaś w dniu swoich 16. urodzin. Dopiero w czwartej rundzie rewelacyjną nastolatkę zatrzymała Aryna Sabalenka, choć przecież w tegorocznym French Open, w ćwierćfinale, Rosjanka jej się zrewanżowała. Dziś co do potencjału młodszej z sióstr Andriejewych eksperci nie mają złudzeń - jest olbrzymi. Jak mówi trener Sabalenki Anton Dubrow: - W wieku 17 lat w swojej grze przypomina Martinę Hingis. Jej rozumienie kortu jest znacznie lepsze niż w przypadku większości pozostałych zawodniczek. Linette zdążyła już się jednak 17-latce zrewanżować, w Pekinie dojdzie do ich trzeciego starcia. China Open. Fantastyczny mecz Magdy Linette. Pokonała finalistkę Wielkich Szlemów. I czekała na rywalkę W poniedziałek rano polskiego czasu poznanianka zameldowała się bowiem w czwartej rundzie WTA 1000 w Pekinie, co już samo w sobie jest sporym osiągnięciem. Jego skalę powiększa jeszcze fakt, że nie tyle ograła finalistkę Roland Garros i Wimbledonu Jasmine Paolini, co wręcz ją rozbiła: 6:4, 6:0. A przecież w igrzyskach w Paryżu było odwrotnie: Włoszka pokonała Polkę 6:4, 6:1. Stało się to tuż po tym, jak Linette ograła z kolei w pierwszej rundzie... Mirrę Andriejewą. Doświadczona poznanianka czekała więc już na swoją kolejną rywalkę, miało ją wyłonić starcie tegorocznej półfinalistki Wimbledonu Donny Vekić z półfinalistką Roland Garros - Andriejewą. Obie niemal sąsiadują w rankingu WTA, jednocześnie zaś mają już niewielkie szanse na grę w finale sezonu w Rijadzie. Chyba, że którejś udałoby się wygrać cały turniej w Paryżu, a później zdziałać jeszcze coś wielkiego w Wuhanie. Obie też nie zagrały wielkiego spotkania, popełniły razem aż 15 podwójnych błędów. Był to jednak bój zacięty, ze sporymi emocjami i przetasowaniami. Pierwszą partię wygrała Chorwatka, która już na samym początku objęła prowadzenie, z przełamaniem, a później je utrzymała. Dla Vekić było to dopiero drugie spotkanie od zakończenia US Open, mogło więc jej trochę brakować ogrania. Niemniej po 47 minutach cieszyła się prowadzenia, wygrała 6:3. WTA 1000 w Pekinie. Trzysetowy mecz Donny Vekić z Mirrą Andriejewą. Po 51 minutach Linette poznała koleną rywalkę Później losy się jednak odwróciły, choć to Vekić była bliższa "złamania" rywalki i być może awansu już po dwóch setach. Obie świetnie tym razem serwowały, ale w czwartym gemie to Chorwatka uzyskała jednego jedynego break pointa. Andriejewa się obroniła, a gdy ważyły się losy seta, w dziewiątym gemie, to ona zaskoczyła Vekić i ją przełamała. A za chwilę, gemem do zera, wyrównała na 1:1. Decydująca potyczka była jeszcze bardziej emocjonująca, choć znów tym najważniejszym okazał się dziewiąty gem. Wcześniej jednak to Vekić była w dużo lepszej sytuacji, bo prowadziła już z przełamaniem 3:1, a gdy Rosjanka odrobiła straty, to znów Chorwatka miała dwie okazje na uzyskanie przewagi. Przy stanie 4:3, to wtedy mogła odskoczyć na dwa gemy. To jednak 17-latka wykazała się wielkim opanowaniem, a za chwilę sama przełamała rywalkę. I dopełniła dzieła. Andriejewa dotąd tylko raz grała w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 na kortach twardych - w sierpniu tego roku w Cincinnati, tam uległa po zaciętym meczu Idze Świątek. Teraz będzie miała drugą okazję, ale warunkiem będzie pokonanie innej Polki. Jeśli zaś tego dokona, prawdopodobnie pierwszy raz w karierze znajdzie się wśród 20 najlepszych tenisistek świata.