Linda Nosková w najbliższy poniedziałek będzie prawdopodobnie 30. zawodniczką rankingu WTA, chyba że Danielle Collins lub Julia Putincewa awansują w Miami do finału. Zarazem jedyną, która ma jeszcze z przodu jedynkę, czyli jest nastolatką. W swoich 20 spotkaniach singlowych w tym roku spotykała 18 różnych zawodniczek, jedynie z Igą Świątek zagrała więcej niż raz. Dokładnie - trzy razy: sensacyjnie wygrała w Australian Open, przegrała w Indian Wells, a w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu także w Miami. Jednocześnie w pojedynkach deblowych, dziesięciu, aż trzy razy los wskazywał jej za rywalki Magdę Linette i Bernardę Perę. Po raz trzeci doszło do tego zaledwie 18 godzin po zakończeniu singlowego starcia ze Świątek. Czeszka odegrała się za tamtą porażkę. Dwa mecze Magdy Linette w Miami, ten drugi po sześciu dniach. Z podobnym efektem Poznanianka aż sześć dni czekała na swój kolejny mecz, bo z turniejem singlowym pożegnała się już w nocy z wtorku na środę, ale w poprzednim tygodniu. Mogła wtedy wreszcie przełamać złą passę, bo z Łesią Curenko wygrała pierwszego seta, a w ostatnim prowadziła już 3:1 - znów jednak zeszła z kortu pokonana. To znów będzie kosztować Linette spadek w rankingu, nawet na 63. lub 64. miejsce. Podobnie zresztą stanie się w deblu, bo Polka nie obroniła punktów wywalczonych w zeszłym roku za grę w półfinale. Poznanianka znów więc stworzyła duet deblowy z Bernardą Perą, w przeszłości osiągnęły już sporo sukcesów. Losowanie też nie było najgorsze, bo duet Nosková/Xiyu Wang nie jest wybitny, na dodatek w drugiej rundzie nie czekały już Jessica Pegula i Coco Gauff, a ich sensacyjne pogromczynie: Sloane Stephens i Ashlyn Krueger. Tyle że faworytki nie sprostały wyzwaniu. Bezbarwny pierwszy set, zacięty drugi. Pożegnanie Magdy Linette z Miami Linette i Pera wielokrotnie musiały w pierwszym secie bronić się przed przełamaniami, dwukrotnie ta sztuka im się nie udało. Przy stanie 2:5 mogły już partię spisać na starty, choć powalczyły do końca, wygrały dwa kolejne gemy. To było jednak za mało, ostatnie zdanie należało do Chinki i Czeszki. W drugim secie sytuacja wyglądała już jednak inaczej, to był cios za cios. W dziesiątym gemie, przy stanie 5:4 dla Linette i Pery, doszło do równowagi. To zaś oznaczało piłkę setową dla Polki i Amerykanki - pierwszą i... ostatnią. Nie wykorzystały jej, później musiały szukać swojej szansy w tie-breaku. Nie udało się jednak doprowadzić do decydującej rozgrywki, zadecydowały dwa przegrane kolejne serwisy i z 2:1 zrobiło się 2:5. Rywalki zakończyły mecz już przy pierwszej okazji. Dla Magdy Linette przygoda z Miami zakończyła się więc już na dwóch spotkaniach, teraz może potrenować w swojej bazie w Boca Raton, tuż obok Miami. A w pierwszym tygodniu kwietnia poznaniankę czeka już rywalizacja w turnieju WTA 500 w Charleston.