To było udany występ Kaśnikowskiego za oceanem, który musiał przebijać się przez kwalifikacje, gdzie rozegrał trzy mecze, wszystkie zwycięskie, co dało mu pierwszy występ w turnieju głównym Wielkiego Szlema. - Oczywiście był to dla mnie świetny turniej, jeden z najlepszych w mojej karierze. Moim celem na ten rok było zagranie w eliminacjach do któregoś z Wielkich Szlemów. Ponieważ w debiucie udało mi się przez nie przejść, uważam to za swój największy dotychczasowy sukces - przyznał Polak w rozmowie z PAP-em. Tenis. Nieprawdopodobny pojedynek Maksa Kaśnikowskiego - Cieszy wynik oraz to, że ta praca, ten wysiłek, które razem z moim teamem wkładamy w treningi, przynosi efekty. Oczywiście trochę czuję też niedosyt, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia, a przecież w tej pierwszej rundzie były szanse na zwycięstwo. Stoczyłem nieprawdopodobny pojedynek, ale w końcówce być może trochę zabrakło doświadczenia i na pewno trochę siły fizycznej - dodał. 21-latek w eliminacjach wyeliminował kolejno: Emilia Navę ze Stanów Zjednoczonych, Stefana Napolitano z Włoch i Antoine'a Escoffiera z Francji. - W eliminacjach było dużo świetnych tenisistów, ale żaden z nich nie był nie do przejścia. Przygotowywałem się więc do każdego meczu na 100 procent i cieszę się, że udało się dobrze zagrać i wygrać te eliminacje - mówił Kaśnikowski. W pierwszej rundzie turnieju głównego Polak stoczył prawie 4,5-godzinny pojedynek z Martinezem, niewiele krótszy od jego trzech spotkań eliminacyjnych, który zakończył się porażką 7:6 (8-6), 1:6, 2:6, 6:3, 6:7 (6-10). - To była nieprawdopodobna batalia i wysiłek: zdecydowanie najdłuższy i najbardziej wyczerpujący mecz w mojej karierze. Do tego pogoda - było strasznie gorąco - też na pewno nie sprzyjała. Kosztowało mnie to bardzo dużo. Następnego dnia rano zmęczenie było ogromne, byłem cały obolały - mówił 21-latek. Tenis. Wygranie turnieju Wielkiego Szlema jest marzeniem każdego zawodnika - Pierwszy raz przeżyłem coś takiego. Nie jestem pewien czy na treningach kiedykolwiek rozegrałem pięciosetowy sparing. Na pewno więc było to nowe doświadczenie i teraz już wiem, czego się spodziewać - dodał. Zawodnik zdaje sobie sprawę, że to dopiero pierwszy większy krok w stronę tenisowego szczytu. - Wygranie Wielkiego Szlema jest marzeniem każdego zawodnika, a żeby to osiągnąć to trzeba najpierw w nim zagrać. Wszystko więc małymi kroczkami - stwierdził Kaśnikowski. Pomóc może mu w tym nagroda pieniężna, ponieważ za sam udział w pierwszej rundzie turnieju głównego otrzymał 100 000 dolarów. Teraz wrócił już do Polski i zamierza przez kilka dni odpoczywać na Mazurach. - Potem wracam do treningów i przygotowuję się do starcia w rozgrywkach Pucharu Davisa w Zielonej Górze przeciwko Korei - powiedział.