Brytyjka w ostatnich dniach przeżywa same zawirowania. Niedawno jej sztab szkoleniowy opuścił Nick Cavaday, przez co do Singapuru wybrała się jedynie z fizjoterapeutą. Sytuacja odmieniła się tuż przed współzawodnictwem w Abu Zabi. Do teamu triumfatorki US Open 2021 dołączył człowiek, który zna ją od najmłodszych lat, czyli Roman Kelecic. Chorwat podjął się trudnej misji przywrócenia sportsmenki do ścisłej czołówki. O wielkoszlemowym triumfie sprzed prawie trzech lat pozostały już tylko wspomnienia. I ogromne pieniądze, ponieważ 22-latka może pochwalić się okazałymi wpływami pochodzącymi z umów sponsorskich. Wstępnie turniej w Abu Zabi Emma Raducanu miała rozpocząć od kwalifikacji. W ostatniej chwili tenisistka otrzymała prezent od organizatorów, którzy przyznali jej dziką kartę do głównych zmagań. Na tym właściwie skończyły się pozytywy. Brytyjka nie miała szczęścia, w pierwszej rundzie mierząc się z równie znaną Marketą Vondrousovą. I Czeszka szybko pokazała młodszej przeciwniczce jak wiele pracy musi wykonać zanim dołączy ponownie do grona największych tenisowych nazwisk. Dobry początek Raducanu. I nastąpił koszmar, Marketa Vondrousova była bezlitosna Wielka nieobecna Australian Open strachu najadła się tylko w pierwszych kilku minutach rywalizacji, gdy 22-latka wyszła na prowadzenie 3:1 z przełamaniem. Niepowodzenie podziałało na naszą południową sąsiadkę niczym zimny prysznic. Mistrzyni Wimbledonu 2023 zaczęła grać jak w transie, zapisując na swoje konto pięć gemów z rzędu, dzięki czemu wyszła na prowadzenie 1:0 w setach. Po przerwie obie zawodniczki szły łeb w łeb, aż wreszcie zaczął się festiwal breaków w końcówce. Dwa powędrowały na konto faworyzowanej Czeszki, która triumfowała 6:4 i zameldowała się w kolejnej fazie turnieju. Tam czeka na nią rywalka z dużo wyższej półki, rozstawiona z czwórką Julia Putincewa. Emma Raducanu zaś musi czym prędzej wznieść się na znacznie wyższy poziom. Obecnie w rankingu WTA plasuje się na odległej 56 pozycji, a z taką grą o spektakularnym awansie może pomarzyć.