12 lutego byliśmy świadkami kolejnego bardzo ciekawego starcia pomiędzy Igą Świątek i Lindą Noskovą. Niemal do samego końca trwała zacięta rywalizacja o miejsce w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Dosze. Ostatecznie znów lepsza okazała się raszynianka, wygrywając cały pojedynek 6:7(1), 6:4, 6:4. Do powtórki takie zestawienia mogło dojść w Indian Wells. Podczas losowania obie tenisistki trafiły do jednej ćwiartki, a to oznaczało, że mogły potencjalnie trafić na siebie w batalii o półfinał. Wiemy już jednak, że tak się nie stanie. Noskova skorzystała z przywileju rozstawienia i otrzymała wolny los w pierwszej rundzie kalifornijskich zmagań. W związku z tym przystąpiła do rywalizacji dopiero od drugiej fazy, gdzie trafiła na Lulu Sun. Tak się składa, że reprezentantka Nowej Zelandii miała rachunki do wyrównania z Czeszką za porażkę w finale WTA 500 w Monterrey. Od tamtego pojedynku Sun mocno się zacięła, miała ogromne problemy z wygrywaniem. W Indian Wells zaczęła nieźle, od zwycięstwa z Rebeccą Sramkovą. W trzecim secie wróciła ze stanu 3:5 i pokonała Słowaczkę 6:3, 1:6, 7:6(2). Wyjście z takich opresji mocno zbudowało Lulu. W następnym meczu pokusiła się o dużą niespodziankę. Szybkie pożegnanie Lindy Noskovej z turniejem WTA 1000 w Indian Wells Czeszka, która słynie z bardzo dobrego serwisu, miała problem z odnalezieniem się w wymagających warunkach panujących na korcie w Kalifornii. Od początku spotkania to reprezentantka Nowej Zelandii wyglądała zdecydowanie lepiej. Od stanu 1:1 zawiązała się kapitalna seria z perspektywy Sun. Przełamanie w czwartym gemie uruchomiło lawinę. Sun zgarnęła łącznie pięć "oczek" z rzędu. W trakcie siódmego rozdania, gdy serwowała po zwycięstwo w partii, obroniła break pointa, a następnie wykorzystała drugiego setbola i zamknęła premierową odsłonę wynikiem 6:1. Po przerwie Lulu miała okazję na szóstego gema z rzędu, ale tym razem Noskova wyszła z opresji i wystartowała od prowadzenia. Po chwili Czeszka miała nawet okazję na 2:0, jednak tym razem na przełamanie nie pozwoliła Sun. W następnych minutach obserwowaliśmy zaciętą rywalizację, bez żadnych break pointów. Te nadeszły dopiero podczas dziewiątego rozdania. 49. tenisistka rankingu wyczuła swój moment i dopięła swego. Doprowadziła do przełamania za trzecią okazją i przy stanie 5:4 serwowała po zwycięstwo w meczu. Nie miała żadnych problemów z domknięciem rywalizacji. Utrzymała podanie do zera i mogła się cieszyć z triumfu 6:1, 6:4. Lulu wygrała swoje drugie spotkanie z rzędu. Tak dobrej serii nie miała od końca sierpnia i wspomnianego już turnieju w Monterrey. Kolejną rywalką reprezentantki Nowej Zelandii podczas WTA 1000 w Indian Wells będzie Qinwen Zheng lub Wiktoria Azarenka.