Boris Becker to postać, której chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi tenisa. W ciągu swojej kariery sześciokrotnie sięgał on po tytuły mistrza wielkoszlemowego w grze pojedynczej, trzy razy wygrywał kończący sezon turniej ATP Finals i przez łącznie 12 tygodni nosił miano lidera światowego rankingu męskiego tenisa. Sukcesy odnosił także w grze podwójnej - w 1992 roku podczas XXV Letnich Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie sięgnął po złoto wraz z Michaelem Stichem. Panowie w finale debla mężczyzn pokonali Wayne’a Ferreirę i Pieta Norvala z Republiki Południowej Afryki. Po przejściu na sportową emeryturę Becker nie był w stanie trzymać się z dala od kortu tenisowego. Postanowił więc podzielić się swoją wiedzą oraz doświadczeniem i spróbować swoich sił jako szkoleniowiec. Do tej pory współpracował on m.in. z Duńczykiem Holgerem Rune. Po kilku miesiącach jednak drogi tenisisty i jego trenera się rozeszły. W ostatnim czasie mówiło się natomiast o tym, że Becker dołączyć ma już wkrótce do sztabu szkoleniowego niemieckiego gwiazdora, Alexandra Zvereva. Tenisistka ujawnia bolesną prawdę. Mało kto decyduje się mówić o tym głośno Boris Becker wbija szpilę młodym tenisistom. "Nie wytrzymują presji" W ostatnich latach Becker miał okazję przyjrzeć się bliżej życiu młodych tenisistów, ich podejściu do rywalizacji i codziennym nawykom. Doszedł on do zaskakujących wniosków, którymi podzielił się w rozmowie ze "Spiegel". 57-latek nie miał zamiaru przebierać w słowach i otwarcie skrytykował młode pokolenie. Według niego tenisiści występujący obecnie w tourze oczekują teraz zbyt dużej "równowagi między życiem zawodowym a prywatnym" i czują się zbyt przytłoczeni, gdy dużo się od nich wymaga. Jak stwierdził, kiedy on występował na arenie międzynarodowej, zawodnicy byli bardziej odporni na stres i nie bali się ciężko pracować na swoje sukcesy. Mniejsza odporność na stres i ciągłe uczucie wyczerpania może mieć jednak nieco inne podłoże niż tylko "zbyt mała determinacja". Od dłuższego już czasu w tenisowym środowisku trwa bowiem dyskusja na temat zbyt napiętych kalendarzy - zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Nie jest przecież tajemnicą, że turniejów z roku na rok przybywa, a zawodnicy narzekają, że w trakcie sezonu jest zbyt wiele obowiązkowych zawodów, przez co nie mają oni zbyt wiele czasu na odpoczynek i regenerację pomiędzy kolejnymi imprezami. To z kolei przekłada się na jakość ich występów. Na ten temat uwagę zwracała wcześniej m.in. Iga Świątek. "Oczywiście mamy zbyt wiele turniejów, ale to nie nasza decyzja. To nie skończy się dobrze, a tenis będzie sprawiał nam coraz mniej przyjemności" - apelowała Polka w ubiegłym roku. Jej słowa nie zostały jednak odebrane pozytywnie przez wszystkich. Ostrych słów nie szczędziła m.in. Garbine Muguruza - była zawodniczka, a obecnie działaczka tenisowa. Stwierdziła ona, że czołowe tenisistki nie powinny narzekać. Oto słowa Sabalenki po triumfie w Madrycie. Wysłała sygnał dla Świątek