Piątkowe półfinały turnieju ATP 250 w Genewie przyniosły niespodzianki. W pierwszym meczu dziewiąty tenisista świata Taylor Fritz przegrał z 33. w rankingu Grigorem Dimitrowem. Wygrał pierwszego seta 6:3, a w drugim prowadził już 4:2, ale dał się dwukrotnie przełamać i przegrał 5:7. O końcowym wyniku musiała zadecydować trzecia partia. Amerykanin zaczął ją źle, szybko przegrywał 0:2, ale zdołał szybko odrobić straty i doprowadzić do tie-breaka. W nim od stanu 2-2 nie wygrał już żadnej piłki i to Bułgar triumfował. W drugim starciu zmierzyli się Nicolas Jarry i Alexander Zverev. Ponownie faworyt poległ - Niemiec przegrał w dwóch setach. Zwłaszcza pierwszy z nich był zacięty. Nie doszło do żadnego przełamania, a Chilijczyk potrzebował tie-breaka, by pokazać swoją wyższość. Zaczął od stanu 4-0 i nie pozwolił na zwrot akcji. Iga Świątek prosto z mostu o Sabalence i Rybakinie. Wyznała, jak jest naprawdę Niespodziewany finał w Genewie W kolejnej partii kluczowe było przełamanie na 3:1 dla Jarry'ego. Zverev przegrał gema serwisowego do 30, co utrudniło mu zadanie. Przegrywając 5:3 miał break pointa na zlikwidowanie przewagi breaka rywala, ale dwie wymiany później 54. zawodnik rankingu ATP dopiął swego i wyeliminował nieco bardziej znanego kolegę z touru. Przypomnijmy, że w ćwierćfinale wyeliminował czwartego tenisistę świata Caspera Ruuda 6:3, 6:7(2), 5:7. Trzeba docenić to osiągnięcie, bo Norweg wygrywał Geneva Open w 2022 i 2021 roku. Z kolei wspomniany Zverev był najlepszy na szwajcarskich kortach cztery lata temu. Wysłała Idze Świątek jasny sygnał. Ujawnia broń Aryny Sabalenki