W marcu podczas turnieju rangi WTA 1000 w Miami Iga Świątek nie dała najmniejszych szans Camili Giorgi. Polka rozbiła w drugiej rundzie Włoszkę 6:1, 6:1. Od tamtej pory włoska tenisistka na korcie się już nie pojawiła. Dziennikarze próbowali się z nią skontaktować, jednak wyglądało to jakby "zapadła się pod ziemię". Tajemnicze zniknięcie Camili Giorgi. Włoszka nagle zakończyła karierę Po kilku tygodniach bezskutecznych prób skontaktowania się z Włoszką gruchnęła wiadomość o zakończeniu przez nią kariery. Co ciekawe Giorgi nie zdecydowała się na żadne oficjalne oświadczenie. Informację podała federacja ITIA, odpowiedzialna za ochronę uczciwości profesjonalnego tenisa. Wywołało to naturalnie lawinę spekulacji. Włoscy dziennikarze informowali, że kontakt z triumfatorką turnieju WTA 1000 w Montrealu z 2021 roku kompletnie się urwał, także ze strony najbliższych. Dopiero kilka dni później tenisistka zdecydowała się na przerwanie ciszy. W tym czasie ukazały się już liczne szokujące informacje na temat kłopotów zawodniczki z prawem. Oskarżano ją m.in. o problemy z Urzędem Skarbowym, czy sfałszowanie szczepień na COVID. Świątek skomentowała zachowanie Sabalenki. "Nie powinno mnie to obchodzić" Mnożą się zarzuty pod adresem włoskiej tenisistki Choć Giorgi zdementowała plotki w kwestii "występków" zarzucanych jej ze strony mediów, w ostatnich dniach znów zrobiło się o niej głośno. Na konto Włoszki trafiły kolejne oskarżenia - o nieopłacenie czynszu i kradzież wartościowych rzeczy. Wystosował je właściciel willi, w której mieszkała Giorgi, cytowany przez "La Repubblica". Zgodnie z relacją mediów, tenisistka razem z rodziną ścigana jest przez włoski fiskus, w związku z czym zdecydowali się na przenosiny do Stanów Zjednoczonych. Jeszcze trzy miesiące temu zamieszkiwali jednak willę w toskańskiej miejscowości Calenzano. Aż trudno uwierzyć w relację jej właściciela, który opowiedział dziennikarzom, w jakim stanie rodzina pozostawiła obiekt. Zaskakujący problem Magdy Linette. Znów głośno o Polce. Ujawniła prawdęe Wstrząsające wyznanie właściciela willi zamieszkiwanej przez Camilę Giorgi Straty oszacowano nawet na 100 tysięcy euro. Jego zdaniem była to przygotowana i zaplanowana akcja. Jej szczegóły zakrawają wręcz na absurd. - Kiedy przyjechałem, nikogo nie było, a dom był w połowie pusty. Jednakże w ogrodzie znajdowały się inne meble i dywany ułożone jeden na drugim. Prawdopodobnie zapełnili już ciężarówki i nie wiedzieli, gdzie to umieścić - dodał. Właściciel willi próbował skontaktować się w tej sprawie z ojcem Camili Giorgi - Sergio. Liczył na porozumienie w kwestii zwrotu skradzionych przedmiotów. Mocno się pomylił. WTA reaguje na wyczyn Świątek. Nagły komunikat po zwycięstwie nad Sabalenką - Napisałem do niego, że muszą nam przynajmniej oddać skradzione rzeczy. Odpowiedział pogardliwie, że są to przedmioty o małej wartości. To nienawistne zachowanie wobec mnie. Poniosłem straty ekonomiczne i emocjonalne. Nie wiem, ile jest prawdy w doniesieniach mediów i ile Camila jest winna państwu, ale wiem, co jest winna mnie. Te przedmioty są częścią życia mojego i mojej matki, chcę je z powrotem. Strtraciliśmy już nadzieję w kwestii odzyskania tysięcy euro zaległego czynszu - zakończył.