- Wierzę, że w niedzielę Łukasz pokona Tomica i Michał będzie walczył z Hewittem w decydującym o awansie spotkaniu - mówił w sobotę Marcin Matkowski, który wygrywając debla w parze z Mariuszem Fyrstenbergiem, przedłużył nadzieje Polaków. Kubot nie dał jednak rady Tomicowi i w przyszłym sezonie "Biało-czerwoni nadal będą występować w Grupie I strefy euro-afrykańskiej. Australia wraca do Grupy Światowej, gdzie nie grała od 2007 roku. Kapitanowie obu drużyn - Patrick Rafter i Radosław Szymanik - ustalili, że na zakończenie pojedynku Polska - Australia Michał Przysiężny zmierzy się z Nickiem Kyrgiosem (zastąpił Hewitta) w spotkaniu do dwóch wygranych setów. Mecz trwał krótko, bo przy stanie 1:4 Polak skreczował. Czy Kubot otrząsnął się po klęsce z Lleytonem Hewittem, zapewne zastanawiano się przed konfrontacją z Tomicem. W piątek polska rakieta numer jeden, pod nieobecność kontuzjowanego Jerzego Janowicza, zdołała "ugrać" zaledwie sześć gemów z najbardziej utytułowanym obecnie tenisistą australijskim, który jednak jest dopiero trzeci w swoim kraju. W niedzielę Kubot wyszedł na kort zmotywowany, praktycznie po każdym zdobytym punkcie zaciskał pięść prawej ręki, żeby jeszcze się podbudować. Prowadził 40:15 w pierwszym gemie i wtedy przestał funkcjonować pierwszy serwis. Australijczyk wykorzystał to bardzo boleśnie, przełamując Polaka. Tomic szansę na kolejne przełamanie miał w piątym gemie. Prowadził 40:0, ale trzy dobre serwisy Łukasza, potem niewymuszony błąd tenisisty z antypodów i na zakończenie wygrana wymiana przez naszego zawodnika, dały mu zwycięstwo. - Ja nie mam wielu wariantów gry. Staram się być agresywny, chodzić do przodu - mówił po porażce z Hewittem Kubot. W niedzielę taka gra nie przyniosła skutku w pierwszym secie, gdyż Tomic w miarę pewnie wygrywał swoje gemy serwisowe, utrzymując przewagę przełamania do końca partii. Z biegiem czasu Polak zaczął być jednak skuteczniejszy w swoich atakach przy siatce. W czwartym gemie przyniosło mu to przełamanie podania rywala. Po zdobyciu punktu na 40:15, zadowolony Kubot jeszcze zachęcał publiczność do aktywniejszego kibicowania. Niesiony swoją dobrą grą i dopingiem Łukasz w szóstym gemie znowu odebrał serwis Tomicowi. Wydawało się, że takiej przewagi nasz tenisista już nie odda. Siódmego gema przegrał jednak do zera, w ósmym gra toczyła się na przewagi, raz przy prowadzeniu Polak zachował się bardzo sportowo, pokazując sędziemu, że piłka była dobra po serwisie rywala, który wywołano jako aut, gem padł łupem rywala, dziewiątego też wygrał Australijczyk i straty przełamań zostały odrobione. Od tego momentu obaj zawodnicy wygrywali swoje podania. W tie-breaku pierwszy mini breaka zdobył Kubot returnem po pierwszym serwisie, którym zaskakiwał rywala już kilka razy wcześniej, wychodząc na prowadzenie 4-2, ale szybko oddał przewagę popełniając podwójny błąd serwisowy. W decydującym punkcie Polak został natomiast minięty po ataku do siatki przegrywając tie-breaka 5-7. Australia była bliska zwycięstwa w meczu. Jeszcze bliżej znalazła się po drugim gemie trzeciego seta, kiedy nasz tenisista został przełamany. W piątym Kubot miał szansę na odrobienie strat, ale przy break poincie rywal trafił bekhendem wzdłuż linii. Potem obaj zawodnicy w miarę spokojnie wygrywali własne serwisy, a to wystarczyło Tomicowi do odniesienia zwycięstwa. Z Warszawy Paweł Pieprzyca Polska - Australia 1-4 piątek Łukasz Kubot - Lleyton Hewitt 1:6, 3:6, 2:6 Michał Przysiężny - Bernard Tomic 5:7, 6:7 (1-7), 4:6 sobota Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski - Chris Guccione, Nick Kyrgios 5:7, 6:4, 6:2, 6:7 (5-7), 6:4 niedziela Łukasz Kubot - Bernard Tomic 4:6, 6:7 (5-7), 3:6 Michał Przysiężny - Nick Kyrgios 1:4 krecz Przysiężnego