Sezon 2024 stanowi niewątpliwie ogromny krok naprzód w karierze Maksa Kaśnikowskiego. Młody Polak zadebiutował w wielkoszlemowych eliminacjach podczas US Open i od razu zrobił to skutecznie, przedzierając się do głównej drabinki zmagań. W meczu pierwszej rundy rozegrał pasjonujący, ponad czterogodzinny bój z Pedro Martinezem. Chociaż ostatecznie przegrał po super tie-breaku w piątym secie, to zyskał ogromne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości. 21-latek z Warszawy ma już za sobą także debiut w kwalifikacjach do imprezy rangi ATP Masters 1000 w Szanghaju. Dwa tygodnie temu Polak walczył o przepustkę do głównej drabinki w Chinach, ale tym razem bez powodzenia. Po kilkunastu dniach odpoczynku znów mogliśmy zobaczyć naszego reprezentanta w akcji, tym razem w rozgrywkach na niższym szczeblu. Kaśnikowski udał się do Calgary na turniej ATP Challenger 75, gdzie został rozstawiony z "1". Maks, planujący się obecnie na 171. miejscu - najwyższym w dotychczasowej karierze, trafił w pierwszej rundzie na zdecydowanie niżej notowanego rywala. Mowa o Cemie Ilkelu, będącym na 452. lokacie. Nasz tenisista wywiązał się z roli faworyta pojedynku. Maks Kaśnikowski w drugiej rundzie ATP Challenger 75 w Calgary. Udany początek w Kanadzie Już gem otwarcia mógł przynieść pierwsze przełamanie na korzyść 21-latka. Pojawiły się aż trzy break pointy, ale wówczas przeciwnik zdołał jeszcze wyjść z opresji. Kilka minut później wszystko potoczyło się już jednak po myśli reprezentanta Polski. Zawodnik pochodzący z Warszawy wykorzystał drugą okazję na breaka, a potem zrobiło się już 3:1 dla Maksa po obronie szansy na przełamanie dla Turka. W piątym gemie turniejowa "1" miała szansę na 4:1, ale do kolejnego breaka doszło dopiero w dziewiątym rozdaniu. Kaśnikowski efektownie zakończył seta rezultatem 6:3, przełamując Ilkela do zera. Druga odsłona rozpoczęła się doskonale dla naszego reprezentanta. Na starcie wygrał 11 punktów z rzędu, były nawet cztery break pointy na 4:0. Ostatecznie do drugiego przełamania w secie już nie doszło, ale to nie przeszkodziło Maksowi w kontrolowaniu sytuacji do końca pojedynku. 21-latek zakończył spotkanie po 70 minutach, triumfując 6:3, 6:3. W kolejnej rundzie warszawianin zmierzy się z Andresem Martinem, notowanym na 472. miejscu w rankingu ATP. Warto wspomnieć, że Kaśnikowski ma dotychczas niezłe wspomnienia związane z występami w Calgary. W sezonie 2022 dotarł do półfinału imprezy, pokonując po drodze m.in. niezłego przed laty Vaska Pospisila. Być może w tym roku Polakowi uda się poprawić rezultat sprzed dwóch lat. Szansa ku temu wydaje się całkiem niezła - zwłaszcza ze względu na korzystne rozstawienie.