W Narodowych Mistrzostwach Polski w tenisie często brakuje największych gwiazd, bo też dziwne by było, gdyby np. Iga Świątek czy Hubert Hurkacz zaraz po Wimbledonie przyjeżdżali nagle do Bytomia walczyć o medale. Dwa lata temu tytuły wywalczyli: Magdalena Fręch i Daniel Michalski, w zeszłym roku - Weronika Falkowska i Paweł Ciaś. Ten ostatni już po raz czwarty, pokonał wtedy 7:5, 6:0 Martyna Pawelskiego. Wtedy 18-letniego, który coraz śmielej poczyna sobie w zawodowym tourze. W tym roku zagrał już w dwóch finałach turniejów ITF. Blisko siedem miesięcy przerwy od turniejów ITF. Mistrz Polski wrócił do gry w Tunezji Mistrz Polski wrócił zaś do rywalizacji po blisko siedmiomiesięcznej przerwie - już jako Paweł Juszczak. Od początku tego miesiąca rywalizuje w tunezyjskim kurorcie Hammamet i poczyna sobie, jak na tak długą przerwę, całkiem dobrze. W pierwszym turnieju od razu pokonał rozstawionego z dwójką Brytyjczyka Jaya Clarke'a, ale odpadł w drugiej rundzie. W kolejnym zameldował się już w półfinale - zatrzymał go dopiero notowany o 300 miejsc wyżej w rankingu Austriak Sandro Kopp. I to po trzysetowym boju. Kolejny turniej zawodnik klubu Kubala Ustroń zaczął rewelacyjnie - w zaledwie 50 minut rozgromił Rosjanina Aleksandra Łobanowa. Rozgromił to świetne określenie, bo 23-letni rywal, próbujący od końca zeszłego roku swoich sił w zmaganiach ITF, ugrał w całym meczu zaledwie dwa gemy. A w pierwszym - ani jednego. Mało tego - wygrał zaledwie cztery punkty w całym jednostronnym secie! Coś takiego zdarza się bardzo rzadko. Była szansa na wygraną "rowerem". Polak zmarnował ją przy stanie 3:0, a miał break pointa Dla Ciasia też pewnie miało znaczenie, bo po raz ostatni wygrał seta "bajglem" pod koniec sierpnia zeszłego roku, w meczu z Włochem Pietro Orlando Fellinim. Można było liczyć nawet na wygraną "rowerem", czyli 6:0, 6:0. Ta sztuka się nie udała - Rosjanin przy stanie 0:3 w końcu zapunktował. Choć i wtedy chwilę wcześniej po raz pierwszy obronił break pointa. Spotkanie nieco się wyrównało, Polak może nawet trochę odpuścił, przegrał też swojego gema już przy stanie 5:1, gdy serwował po awans do drugiej rundy. Za chwilę i tak go jednak wywalczył - Łobanow podsumował to swoje spotkanie... podwójnym błędem serwisowym, który zakończył to nierówne spotkanie. Po 50 minutach od rozegrania pierwszej akcji. Polak awansował więc do drugiej rundy, nie będzie miał w Hammamet na razie wolnego. W środę nie zagra w singlu, ale czeka go mecz deblowy. A w czwartek zagra o ćwierćfinał z młodym Szwajcarem Jeromem Kymem, który w Tunezji jest rozstawiony z ósemką. Turniej ITF M25 w Hammamet (korty ziemne). Pierwsza runda Paweł Juszczak (Polska) - Aleksandr Łobanow (-)6:0, 6:2.