Kibice tenisa lepszego zakończenia trzeciego dnia zmagań w żeńskim turnieju nie mogli sobie wyobrazić. W Paryżu naprzeciwko siebie stanęły należące do światowej czołówki Elina Switolina oraz Jessica Pegula. Obie panie świetnie rozpoczęły przygodę z najważniejszą imprezą czterolecia, ponieważ rozprawiały się ze swoimi pierwszymi rywalkami nie tracąc choćby jednego seta. Podobny popis na kortach Rolanda Garrosa robi jak do tej pory Iga Świątek. Z tymże Polka od kilku godzin jest już w trzeciej rundzie, a o ten właśnie etap imprezy pojedynkowała się Ukrainka z Amerykanką. Bohaterki ostatniego poniedziałkowego pojedynku miały to szczęście, że nie dokuczała im wysoka temperatura. We wcześniejszych potyczkach termometry w pewnym momencie wskazywały nawet trzydzieści stopni Celsjusza. "Faktycznie dawno nie grałam przy tak wysokiej temperaturze, więc zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Ale myślę, że jestem przygotowana fizycznie i na pewno też skorzystam z lodu na korcie, żeby się schładzać w przerwach" - mówiła Iga Świątek w rozmowie z Arturem Gacem z Interia Sport. Już w trzecim gemie doszło do przełamania na korzyść Jessiki Peguli. Elina Switolina stratę odrobiła błyskawicznie, odwdzięczając się Amerykance w kolejnym rozdaniu. U zawodniczek zaczęło ponownie funkcjonować własne podanie. Coraz bardziej realny stawał się tie-break, aż wreszcie przy wyniku 4:4 kolejnego breaka dopisała na swoje konto sportsmenka ze Stanów Zjednoczonych. Szósta rakieta globu w kolejnym gemie poszła za ciosem i objęła zasłużone prowadzenie w setach. Ależ powrót Switoliny. Pegula była kompletnie bezradna Z przewagi jednego "oczka" sportsmenka znajdująca się wyżej w rankingu cieszyła się zaledwie kilkadziesiąt minut. Brązowa medalistka z Tokio na kolejnego seta wyszła totalnie odmieniona. Amerykanka momentami nie miała za wiele do powiedzenia. Mało brakowało, a obywatelka naszych wschodnich sąsiadów upiekłaby popularnego "bajgla". Skończyło się na "bagietce", czyli wyniku 6:1. Zawodniczki ewidentnie upodobały sobie rywalizację na najdłuższym możliwym dystansie. W trzech setach kończyły się ich dwa ostatnie starcia i nie inaczej było w poniedziałkowy wieczór w Paryżu. Fani z wypiekami na twarzach oczekiwali na rozpoczęcie ostatniej partii, bo w niej, patrząc na przebieg meczu, mogło zdarzyć się dosłownie wszystko. Od przełamania zaczęła Elina Switolina. To chyba totalnie podłamało jej wyżej notowaną przeciwniczkę. Jessica Pegula strat nie odrobiła. Na sam koniec znów straciła podanie i przegrała 3:6. Ukrainka o ćwierćfinał zagra z Barborą Krejcikową, zwyciężczynią niedawnego Wimbledonu. Będzie się działo.