Chwalińska w rankingu WTA jest bowiem dopiero 393., a przecież równo rok temu była w nim ponad 200 pozycji wyżej. Kontuzja kolana, operacja i półroczna przerwa sprawiły, że sporo straciła - mimo zamrożonego rankingu. Dyspozycja między marcem a sierpniem nie była taka, jakiej oczekiwała sama zawodniczka. Choć zdarzały się w tym czasie także świetne mecze, choćby podczas eliminacji Rolanda Garrosa z Lucrezią Stefanini, 106. zawodniczką na liście. W sierpniu w końcu nastąpił przełom - była partnerka deblowa Igi Świątek pokonała w challengerze w Kozerkach Jule Niemeier (101. WTA). Rozpoczęła się jej dobra passa, wygrała 11 z 15 spotkań. Tę rosnącą dyspozycję pokazuje też w Andaluzji - tu w pięknym stylu dotarła już do ćwierćfinału w zawodach rangi ITF. Dramatyczny set Chwalińskiej w starciu z dwukrotną finalistką juniorskiego French Open. I awans W Bazie w pierwszej rundzie Polka stoczyła zacięte, trzygodzinne spotkanie z Mariją Bondarienko, choć składało się ono z zaledwie dwóch setów. Polka pokonałą dwukrotną finalistkę juniorskiego French Open z ostatnich lat 7:6 (w tie breaku 10:8!) i 6:4, awansowała dalej. Dziś zmierzyła się z klasyfikowaną blisko 100 miejsc wyżej w rankingu Maltanką Francescą Curmi, która była w drabince rozstawiona z ósemką. A w środę pokonała inną Polkę - Xenię Bandurowską 6:0, 6:2. Tyle że obecna pozycja Chwalińskiej nie odpowiada jej potencjałowi i można się spodziewać, że w najbliższych tygodniach 22-latka w rankingu WTA sporo zyska. Zwłaszcza, że do marca nie broni żadnych punktów. Popis Mai Chwalińskiej w Bazie. Pewne zwycięstwo nad teoretyczną faworytką W pierwszym secie Curmi wygrała tylko drugiego gema, gdy serwowała i wyrównała na 1:1. Przełomowy był gem czwarty, gdy tenisistka z Malty przy swoim podaniu prowadziła już 40:0, a jednak Chwalińska uzyskała ostatecznie breaka. Dziś zawodniczka z Zagłębia Dąbrowskiego potrafiła odwracać losy w ważnych gemach, jak choćby w tym kończącym pierwszego seta. Przegrywała wtedy 15:40, a jednak po czterech kolejnych serwisach wygrała go - zarazem też seta 6:1. To mocno podziałało na rywalkę, która była bezradna w kluczowej, pierwszej części drugiej partii. To wtedy zawodniczka Advantage Bielsko-Biała odskoczyła na 4:0 i miała wszystko pod swoją kontrolą. Owszem, kilka tygodni temu we Frydku-Mistku też wygrywała podobnie wysoko z jedynką w tamtym turnieju Bułgarką Izabełłą Szinikową, a jednak cały mecz przegrała. Teraz powtórki nie było - 22-latka zachowała koncentrację, choć gra się wyrównała, a w ósmym gemie Curmi obroniła dwie piłki meczowe i odrobiła połowę strat. Tyle że za chwilę Polka przełamała ją po raz kolejny i zarazem zakończyła to spotkanie. W walce o półfinał Maja Chwalińska zmierzy się z 21-letnią Rosjanką Aliną Czarajewą. To też dwukrotna finalistka Rolanda Garrosa: w 2019 roku w deblu, a rok później - w singlu. I to Polka będzie w tym starciu faworytką. Turniej ITF W25 w Bazie, korty twarde. Druga runda singla Maja Chwalińska (Polska) - Francesca Curmi (Malta, 8) 6:1, 6:3.