Aryna Sabalenka do tego sezonu przystępowała w roli tej tenisistki, która ma gonić Igę Świątek w rankingu WTA. Białorusinka na papierze miała zdecydowanie najwięcej argumentów, aby tej sztuki dokonać. Początek rywalizacji na kortach w tym roku dawał sporo powodów do optymizmu dla kibiców Białorusinki. Rozpoczęło się bowiem wszystko od imponującego zwycięstwa w turnieju rangi Wielkiego Szlema, a więc Australian Open. Równało się to obronie tytułu i dwóch tysięcy punktów. Mistrzyni Wimbledonu nie zagra w US Open. Decyzja zapadła. Wiadomo, kto ją zastąpi Wówczas wydawało się, że walka o numer jeden żeńskiego tenisa będzie niezwykle zacięta. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Sabalenka przez swoje problemy prywatne i zdrowotne nie była w stanie w dłuższej perspektywie czasowej zbudować dobrej formy, która będzie pozwalać jej na rywalizację na pełnym dystansie z najlepszymi na świecie. Opuściła nawet igrzyska olimpijskie w Paryżu, czy Wimbledon, a więc dwa wielkie cele dla wszystkich tenisistek na świecie. Aryna Sabalenka gra dalej. Jeden krok od półfinału z Igą Świątek Do rywalizacji Białorusinka wróciła dopiero na kortach za Oceanem Atlantyckim. Najpierw pojawiła się Waszyngtonie, gdzie przegrała w półfinale z Marią Bouzkovą. Później zagrała także w Toronto, a tam z walką o tytuł pożegnała się już w ćwierćfinale. Lepsza okazała się Amanda Anisimowa. Ostatnim testem przed amerykańskim US Open miała być rywalizacja na kortach w Cincinati podczas turnieju WTA 1000. Pierwszy mecz Białorusinka wygrała bez problemów. Alcaraz zniszczył rakietę, a potem było tylko gorzej. Rosną szanse Hurkacza W drugim czekała trudna przeszkoda pod postacią Eliny Switoliny. Przedmeczowe oczekiwania zdecydowanie znalazły odzwierciedlenie na korcie, choć Sabalenka zaczęła znakomicie. Białorusinka już przy pierwszym gemie serwisowym rywalki odebrała jej podanie, a potem wyszła na prowadzenie 2:0. Wydawało się, że wszystko zmierza do zwycięstwa 6:4 w pierwszej partii, przy stanie 5:4 Sabalenka przegrała jednak swoje podanie do zera i wróciliśmy do stanu remisowego. Białorusinka szybko się obudziła i po chwili było już 7:5, a pierwszy set powędrował na konto wielkiej rywalki Świątek. Drugi set od samego początku był maksymalnie wyrównany. Obie panie zgodnie wygrywały swoje podania, choć nie zawsze działo się to bez problemów. Tak było do stanu 2:2 i serwisu Switoliny. Ukrainka przegrała trzecie swoje podanie w tym secie i stanęła przed bardzo realną wizją porażki. Później swój serwis straciła jeszcze raz i ostatecznie przegrała drugą partię 2:6, a cały mecz 0:2. Aryna Sabalenka zameldowała się w ćwierćfinale i jeśli wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami, to zobaczymy półfinał Iga Świątek - Aryna Sabalenka.