Poznanianka zakończyła poprzedni sezon 10 listopada - ostatnie mecze rozegrała, reprezentując Polskę w finałach Billie Jean King Cup. Wtedy "jechała już na oparach" - miała za sobą intensywną jesień, wystąpiła w finałach WTA Elite Trophy, w singlu i deblu rozegrała 85 spotkań. Był to dla niej sezon pełen wahań, a zaczął się przecież wspaniale, od półfinału Australian Open. To pozwoliło poznaniance pierwszy raz wskoczyć do TOP 30 rankingu WTA, a w marcu była już 19. rakietą świata. Obecnie zaś zajmuje 22. miejsce, akurat na jej korzyść było zwiększenie liczby turniejów zaliczanych do rankingu do 18. Tyle że teraz przed Linette arcyważne zadanie obrony aż 865 punktów wywalczonych w styczniu zeszłego roku - 85 w United Cup oraz 780 w Australian Open. Bez nich Polka byłaby w rankingu WTA w okolicach 65. pozycji. Kluczowy styczeń dla Magdy Linette. Może wkrótce wiele stracić Linette w tym roku, w związku z ograniczeniem liczby spotkań w United Cup, nie występuje w tym turnieju - zgłosiła się do rywalizacji w WTA 500 w Brisbane. Z uwagi na dość wysoki ranking, jest rozstawiona w turnieju głównym z dziewiątką, w pierwszej rundzie miała więc wolny los. W drugiej spotka się w środę z Hiszpanką Cristiną Bucsą - jeśli wygra, doda do swojego dorobku 59 punktów. Później będzie już trudniej, zwyciężczyni zagra z lepszą zawodniczką z pary: Daria Kasatkina - Marta Kostiuk. Polka czekała więc na przetarcie przed tym arcyważnym dla siebie spotkaniem - szansą miał być mecz w deblu. Zgłosiła się do rywalizacji razem z Amerykanką Bernardą Perą - grają wspólnie od kilku sezonów, zwykle przy okazji najważniejszych turniejów. Jesienią dotarły do ćwierćfinału US Open, wcześniej grały w półfinale w Miami, zaś dwa lata temu - w półfinale Rolanda Garrosa. Linette, 42. w rankingu deblistek, nie ukrywa, że być może skorzysta z możliwości reprezentowania kraju podczas igrzysk w Paryżu w grze podwójnej, ale tu też wiele będzie zależeć od jej pozycji, a także partnerki, na światowej liście. Przetarcie przed kluczowymi meczami w singlu. Na początek - rywalki z Azji W Brisbane Polka i Amerykanka trafiły w pierwszej rundzie na duet Azjatek: Fang-Hsien Wu z Tajwanu oraz Lin Zhu z Chin. Pierwsza specjalizuje się w deblu, druga jest niedaleko za Polką na liście singlistek. One też nie grały razem od US Open - w Nowym Jorku odpadły w drugiej rundzie po trzysetowym boju z późniejszymi triumfatorki: Gabrielle Dabrowski i Erin Routliffe. Spotkanie nie zaczęło się dość dobrze dla polsko-amerykańskiego duetu - rywalki szybko uzyskały przełamanie, przy serwisie Pery. Tę stratę szybko udało się jednak odrobić, a w końcowym fragmencie seta to Linette i jej partnerce dopisało szczęście. W siódmym i ósmym gemie doszło do "decydującego punktu" przy równowadze, w obu przypadkach padł on łupem Polki i Amerykanki. Tyle że w drugiej partii role się odwróciły, teraz to Linette i Pera popełniały sporo błędów, zwłaszcza Polka. Przegrywały już 1:5, a mimo tego miały szansę wygrać w dwóch setach. Zapisany na swoim koncie dwa kolejne gemy, mogły też i trzeciego, ale Polka dwukrotnie nie skończyła akcji pod siatką. W efekcie o awansie zadecydował super tie-break. Zacięty super tie-break, w końcówce mogło zdarzyć się wszystko. Linette i Pera wytrzymały napięcie W nim zaś Linette i Pera wykorzystywały błędy rywalek, które za szybko chciały kończyć akcje. Do pierwszej zmiany stron doszło przy stanie 5:1, później było już 7:3. Tajwanka i Chinka zdołały nawiązać kontakt, wyrównać nie pozwoliła im poznanianka, która przy wyniku 7:6 zdołała odegrać piłkę w bardzo trudnej sytuacji, do tego wymusiła błąd rywalki. A i tak to niczego jeszcze nie oznaczało, bo przy stanie 8:9 rywalki serwowały po remis. I zostały zatrzymane. W drugiej rundzie rywalkami duetu Linette/Pera będzie rozstawiona z czwórką brazylijska para Ingrid Gamarra Martins/Luisa Stefani. Turniej WTA 500 w Brisbane (korty twarde). Pierwsza runda debla Magda Linette/Bernarda Pera (Polska/USA) - Fang-Hsien Wu/Lin Zhu (Tajwan/Chiny) 6:3, 3:6, 10:8