Tegoroczna edycja Roland Garros dostarczyła nam finał, na który czekano od dłuższego czasu. Jannik Sinner i Carlos Alcaraz w końcu spotkali się ze sobą w decydującym starciu na wielkoszlemowej imprezie. Obaj rywalizowali ze sobą trzy tygodnie w Rzymie. Dla Włocha był to wówczas pierwszy turniej po absencji spowodowanej zawieszeniem. W premierowej odsłonie panowie rozegrali wtedy tie-breaka, a w drugim nastąpiła już wyraźna dominacja Hiszpana. Dla tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego była to czwarta wygrana z rzędu w bezpośrednich potyczkach z reprezentantem Italii, dzięki temu wyszedł na prowadzenie 7-4 w zestawieniu H2H. Alcaraz bronił tytułu wywalczonego przed rokiem w stolicy Francji. Tak się składa, że obaj spotkali się 12 miesięcy temu na Court Philippe-Chatrier, tyle że w półfinale. Wtedy Carlitos triumfował po pięciosetowej batalii. Sinner miał zatem okazję do wzięcia rewanżu za wszystkie ostatnie porażki. Na dodatek 23-latek chciał wywalczyć swój trzeci wielkoszlemowy tytuł z rzędu oraz zanotować premierowy triumf w Paryżu. W piątek podbudował się pewną wygraną z Novakiem Djokoviciem, nie oddając ani jednej partii Serbowi. Zarówno Jannik, jak i Carlos mieli doskonały bilans w wielkoszlemowych finałach - Włoch 3-0, a Hiszpan 4-0. Było zatem jasne, że któryś z nich zazna pierwszej porażki w decydującym starciu imprezy tej rangi. Roland Garros: Jannik Sinner kontra Carlos Alcaraz. Epickie starcie w finale męskiego singla Na starcie pojedynku widać było trochę napięcia po stronie Sinnera. Już w pierwszym gemie Włoch musiał bronić aż trzech break pointów. Alcaraz nie wykorzystał żadnego z nich i po 12-minutowej rywalizacji Jannik objął prowadzenie 1:0. Po zmianie stron lider rankingu doczekał się swojej szansy na przełamanie, ale wówczas z opresji wyszedł Carlos. Problemów po stronie serwujących nie brakowało także w trakcie następnych rozdań. Najpierw z 15-40 wrócił reprezentant Italii, a później z 0-30 zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego. Do premierowego breaka doszło dopiero w piątym gemie. Wówczas druga rakieta świata wykorzystała drugą szansę na przełamanie i zrobiło się 3:2 dla Alcaraza. W taki oto sposób Hiszpan spuentował dobry początkowy fragment meczu w swoim wykonaniu. Carlos nie nacieszył się jednak przewagą zbyt długo. Po zmianie stron Sinner odrobił stratę i wyrównał na 3:3. Od tej chwili momentum na korcie przeszło na stronię Jannika. Reprezentant Italii pewnie zaczął utrzymywać własne podania, a zdecydowanie większe problemy notował Carlitos. W trakcie ósmego rozdania Włoch miał break pointa na 5:3. Wtedy Hiszpan wyszedł jeszcze z opresji, ale dziesiąty gem potoczył się dla niego niefortunnie. Jeszcze tuż przed jego rozpoczęciem potrzebował pomocy medycznej, gdyż coś wpadło mu do oka. Później prowadził 30-15, ale od tego momentu popełnił trzy niewymuszone błędy. Zagrywał nieczysto, do tego brakowało mu szczęścia. Przy setbolu piłka po taśmie wyleciała poza kort i w ten oto sposób premierowa odsłona potyczki zakończyła się zwycięstwem Sinnera 6:4. Wicemistrz olimpijski z Paryża próbował zareagować na starcie drugiej partii, doprowadził do stanu równowagi przy serwisie Jannika. Końcówka gema ułożyła się jednak po myśli Włocha i dzięki temu lider rankingu objął prowadzenie. W następnych minutach mieliśmy kontynuację passy po stronie reprezentanta Italii. Sinner grał coraz śmielej w ataku, a Alcaraz przygasł. Hiszpan próbował znaleźć jakieś rozwiązanie, często konsultował coś ze swoim teamem. Ale nie przynosiło to pozytywnego efektu, ciągle pojawiały się błędy. Tenisista z Półwyspu Apenińskiego wyszedł na 3:0, przedłużając serię wygranych gemów do pięciu z rzędu. W następnych minutach serwujący pilnowali swoich podań. Podczas siódmego rozdania pojawił się cień szansy dla Carlosa na powrót. Hiszpan prowadził 30-15, ale w końcówce gema znów mieliśmy bardzo solidnego Sinnera i nieskutecznego Alcaraza. Finalnie Włoch odzyskał trzy "oczka" przewagi, zrobiło się już 5:2. Mimo trudnej sytuacji, Carlitos nie rezygnował z walki o odrobienie strat. Wiedział doskonale, że wynik 2-0 w setach dla Włocha będzie stanowił ogromny komfort dla lidera rankingu. W dziewiątym gemie, gdy Jannik serwował po zwycięstwo w drugiej partii, tenisista z Półwyspu Iberyjskiego poszedł na całość. Ryzykował returnami i doczekał się break pointa. Wymusił błąd na przeciwniku, a po zmianie stron w pewnym stylu wyrównał na 5:5. Hiszpan odzyskał wiarę w sukces i po dłuższej przerwie znów zrobiło się ciekawie na korcie. Ostatecznie o losach partii decydował tie-break. A w nim znów obroniła się stabilna gra ze strony Sinnera. Od stanu 1-2 Włoch zgarnął aż pięć punktów z rzędu i przejął kontrolę nad wydarzeniami. Alcaraz próbował jeszcze gonić swojego przeciwnika, odrobił dwa "oczka". Na koniec Jannik popisał się jednak kapitalną kontrą, po której Carlitos nie był w stanie już odpowiedzieć. Lider rankingu wygrał drugą odsłonę 7:6(4) i już tylko jedna partia dzieliła go od zdobycia pierwszego tytułu w Paryżu. Obrońca trofeum jeszcze nigdy nie wrócił ze stanu 0-2 w setach. Jego sytuacja wyglądała jeszcze gorzej po tym, jak na starcie trzeciej partii dał się przełamać w łatwy sposób. Po zmianie stron Włoch miał piłkę, by potwierdzić przewagę i wyjść na prowadzenie 2:0. Ostatnie trzy akcje drugiego rozdania trafiły jednak w ręce Hiszpana. Znów nastąpiło przebudzenie tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego. A u Jannika można było dostrzec pierwsze mankamenty od dłuższego czasu. Alcaraz złapał swoje momentum i pognał na nim przez kolejne minuty pojedynku. Zanotował serię, jakiej nie miał do tej pory w meczu. W czwartym gemie Włoch nie wykorzystał żadnej z trzech szans na remis i ponownie dał sobie odebrać serwis. Po chwili mieliśmy już 4:1 z perspektywy wicelidera rankingu. Po słabszym fragmencie Sinner zaczął się odradzać. W siódmym gemie nie udało mu się odrobić straty przełamania, mimo że prowadził 30-15, ale w trakcie dziewiątego, gdy Carlos serwował po zwycięstwo w secie, reprezentant Italii dopiął swego. Po zmianie stron Jannik miał okazję, by wyrównać stan rywalizacji na 5:5. Wtedy jednak zobaczyliśmy popis ze strony Alcaraza. Hiszpan wygrał rozdanie bez straty punktu, a to oznaczało jego triumf 6:4 w trzeciej części finałowego starcia. Na starcie czwartej partii lider rankingu szukał swoich szans na szybkie przełamanie. W trzecim gemie doczekał się break pointa, ale kluczowa akcja trafiła na konto Carlitosa. Hiszpan wyszedł z opresji i wyszedł na prowadzenie 2:1. Panowie złapali się w klincz, przez długi czas pilnowali swoich podań. W trakcie siódmego rozdania swoją szansę zwietrzył ponownie Sinner. Tym razem zrobiło się 40-0 dla Jannika, a to oznaczało trzy break pointy z rzędu dla Włocha. Już przy pierwszej szansie Alcaraz popełnił błąd z bekhendu po linii i przełamanie stało się faktem. W dziewiątym gemie pojawiły się pierwsze okazje dla lidera rankingu na zamknięcie meczu. Prowadził 40-0 przy serwisie Carlitosa, a to oznaczało trzy piłki mistrzowskie. Od tego momentu Hiszpan wygrał jednak pięć akcji z rzędu i dorzucił czwarte "oczko", przerzucając presję na podanie Jannika. I Alcaraz poszedł na ciosem. Nie pozwolił rywalowi zakończyć pojedynek. Wywalczył przełamanie powrotne do 15 i na tablicy wyników pojawił się wynik 5:5. Kibice oszaleli na trybunach, a Hiszpan dalej robił swoje. Dorzucił kolejnego gema, zapewniając sobie co najmniej tie-break. Ostatecznie ponownie zobaczyliśmy decydującą rozgrywkę. Początek ułożył się pomyślnie z perspektywy Włocha, który zgarnął pierwsze dwie akcje. Później nastąpił jednak zwrot akcji. Carlitos wyszedł na 4-2 i przejął kontrolę nad wydarzeniami w tie-breaku. Ostatecznie Alcaraz triumfował w czwartej partii 7:6(3) i zagwarantował nam piątą odsłonę widowiska na Court Philippe-Chatrier. Początek decydującego seta był jakby kontynuacją wydarzeń z końcówki poprzedniego. Po kapitalnym dropszocie Hiszpana, Włoch nie zdołał już skutecznie odpowiedzieć. Dało się zauważyć pierwsze poważniejsze oznaki zmęczenia po stronie Włocha. Po zmianie stron Carlitos podwyższył prowadzenie. Mimo bardzo trudnej sytuacji, Sinner walczył o powrót. W czwartym gemie miał dwa break pointy na 2:2. Ostatecznie to rozdanie trafiło jednak na konto wicelidera rankingu. Dzięki temu znów pojawiły się dwa "oczka" przewagi po stronie Alcaraza. W momencie, gdy Jannik zdobył drugiego gema i doszło do regulaminowej przerwy, na zegarze pojawiały się 4 godziny i 43 minuty. To oznaczało, że panowie ustanowią rekord pod względem długości finału imprezy. Lider męskiego zestawienia ciągle szukał swojej szansy na powrót. W trakcie szóstego rozdania prowadził 30-15, ale od tego momentu Carlos odzyskał kontrolę nad gemem. Hiszpan pilnował różnicy, którą udało mu się wypracować na starcie piątej partii. Przy stanie 5:4 stanął przed szansą, by zamknąć finał przy własnym podaniu. Alcaraz również nie wykorzystał swojej okazji. Sinner w ostatniej chwili wrócił do gry - przełamał do 15 i doprowadził do stanu 5:5 w piątym secie. W jedenastym gemie mieliśmy kontynuację niewiarygodnej walki. Po walce na przewagi Jannik zagwarantował sobie co najmniej super tie-break. Włoch chciał jednak pójść za ciosem i zakończyć mecz już w trakcie dwunastego rozdania. Prowadził 30-15, znalazł się dwie piłki od zwycięstwa. Mimo to Carlitos doprowadził do ostatecznej rozgrywki po walce na przewagi. Początek super tie-breaka ułożył się genialnie z perspektywy Hiszpana. Wygrał siedem akcji z rzędu na starcie i zbudował sobie pokaźną przewagę, której nie wypuścił do końca. Alcaraz dopełnił jednego z największych powrotów w historii dyscypliny, triumfując 4:6, 6:7(4), 6:4, 7:6(3), 7:6(2) po 5 godzinach i 29 minutach walki. Dokładny zapis relacji z meczu Jannik Sinner - Carlos Alcaraz jest dostępny TUTAJ.