Rok temu, na początku lata, Maja Chwalińska nieskutecznie próbowała wrócić na swoje dawne miejsce w rankingu WTA, po wcześniejszej operacji kolana i półrocznej przerwie. Był moment, w połowie wakacji, gdy spadła do piątej setki rankingu WTA, nie radziła sobie w kolejnych turniejach. Promyk nadziei na poprawę tego stanu rzeczy dał turniej WTA 125 w Kozerkach, tam dotarła do półfinału. Ten sezon zaś wygląda już dużo, dużo lepiej, choć przecież byłej partnerce deblowej i koleżance Igi Świątek zdrowie też nie zawsze dopisywało. W styczniu zagrała w finale turnieju ITF W75 w Porto, w maju powtórzyła ten wyczyn w Pradze, dziś w Montpellier po raz trzeci zagwarantowała sobie praw gry o tytuł w turnieju tej rangi. Mało tego, pokonała jedną z najbardziej zdolnych juniorek na świecie, 17-letnią Japonkę Sarę Saito, która w wirtualnym rankingu WTA jest już na 158. pozycji. A to są już strefy, w których Chwalińska była przed kontuzję i w które chce szybko wrócić. Nadzieja japońskiego tenisa pokonana przez Polkę w półfinale. Początek drugiego seta to koncert Mai Chwalińskiej Saito to nadzieja japońskiego tenisa, w poprzednim sezonie docierała do finałów gry deblowej juniorek w trzech wielkoszlemowych turniejach: Australian Open, French Open i US Open. Debel i singiel to nie to samo, ale w grze pojedynczej też odnosi sukcesy, była nawet drugą juniorką świata. Trzy tygodnie temu wygrała zaś większy turniej, rangi ITF W100 - Engie Open de Biarritz. Chwalińska od początku starała się wytrącić jej największe atuty. Japonka nie jestem, podobnie zresztą jak Polka, zawodniczką, która ma mocny serwis, lubi grę kombinacyjną. Po meczu z Polką można jednak sądzić, że niespecjalnie lubi grać z zawodniczkami leworęcznymi, takimi jak 22-latka z Bielska-Białej. Chwalińska, gdy tylko mogła, zagrywała piłki rywalce na stronę bekhendową, Japonka zaś męczyła się, odgrywała oburącz pod górę. Nie był to łatwy mecz do oglądania, nie było przejmowania inicjatywy, dominowały zagrania wysokie i głębokie, w końcową część kortu. Polka jednak często popisywała się sprytem, w dobrych momentach odgrywała skróty, często próbowała mijać rywalkę. Jedna i druga przełamywały się wzajemnie, nie potrafiły odskoczyć na przewagę dwóch gemów. W pierwszym secie breaków było aż osiem, na 12 gemów. Doszło więc do tiebreaka, w którym Polka prowadziła 6:3, serwowała i nie wykorzystała tych dwóch piłek. Ostatnią szansę miała więc przy podaniu Japonki i tym razem Saito się pomyliła. Druga partia była krótsza, zaczęła się po myśli Chwalińskiej. Po dwóch breakach Polka prowadziła 4:0, miała już otwartą drogę do finału. Nastolatka z Japonii odrobiła połowę strat, ale na tym się skończyło. Chwalińska wytrzymała presję, po raz trzeci w tym roku zagra o tytuł. Jej rywalką będzie 21-letnia Rosjanka Oksana Sielechmietjewa, dwukrotna triumfatorka wielkoszlemowych zmagań juniorskich w deblu, ale też półfinalistka Rolanda Garrosa i US Open w singlu. Jest niżej klasyfikowana niż Chwalińska, przesunęła się właśnie o ponad 100 pozycji (na 302. miejsce), ale w przeszłości była już 138. Awans do finału w Montpellier oznacza, że 22-latka w kolejnym notowaniu listy WTA, już po Wimbledonie, będzie co najmniej na początku trzeciej setki rankingu - w tej chwili, z dorobkiem 346 pkt, jest 209. Ma o dwa punkty więcej od Angelique Kerber, która dostaje przecież dzikie karty do dużych turniejów. Ma zagwarantowaną przepustkę do eliminacji US Open, a jeśli wygra finał w Oksytanii, wróci do TOP 200 światowej listy. Turniej ITF W75 w Montpellier (korty ziemne). Półfinał Maja Chwalińska (Polska) - Sara Saito (Japonia, 6) 7:6 (5), 6:3