Triumf Moniki Stankiewicz w turnieju ITF W35 w Faro był sporym zaskoczeniem, bo młoda Polka dopiero "raczkuje" w zawodowym tenisie. Praktycznie do samego końca, tak długo jak to było możliwe, próbowała sił w rywalizacji juniorskiej. Nie była i nie jest czołową juniorką świata, ale zawodniczką z bliskiego zaplecza, ostatnio zajmowała 20. miejsce w rankingu ITF. I jak wiele zawodniczek 15- czy 16-letnich nie próbowała sił w zmaganiach seniorskich. Ten przełom nastąpił dopiero w tym roku, a na dobrą sprawę dopiero pod koniec czerwca, bo wcześniej tylko raz wyjechała do Turcji. W każdym ze swoich pięciu pozostałych turniejów, nie licząc tego w marcu w Antalyi, 17-latka rozgrywała co najmniej trzy spotkania. W Bytomiu okazała się lepsza od Austriaczki Julie Grabher, która w 2023 roku była jeszcze 54. na świecie i grała w finale WTA 250 w Rabacie. A prawdziwy popis dała teraz w Faro - wygrała siedem spotkań bez straty seta, zdobyła swój pierwszy zawodowy tytuł. I po finale z Portugalką Matilde Jorge z oczu poleciały łzy - to efekt wielu emocji. Polski diamencik w słynnej tenisowej akademii z Cannes. W Portugalii Monika Stankiewicz musiała sobie jednak radzić sama Monika Stankiewicz w notowaniu WTA z 28 października powinna być już w połowie siódmej setki, czyli o około 320 miejsc wyżej niż ostatnio. To powinno jej ułatwić starty w kolejnym sezonie, bo ten - bardzo długi - raczej już się zakończy. Młoda Polka, która w czwartek będzie świętować 18. urodziny, trenuje od roku w Cannes - w Elite Tennis Center. To zaś akademia, która szczycie się bazą dla Daniiła Miedwiediewa, Varvary Grachevej czy Anny Blinkowej, ale to z niej w seniorskie zmagania ruszyła przede wszystkim Mirra Andriejewa. - Nie mogę uwierzyć w to, co się stało, zaczęłam płakać. To wiele dla mnie znaczy. Było ciężko, mimo że wszystkie mecze miałam dwusetowe, ale turniej był długi. A ja przyjechałam prosto z poprzedniego, W50. I jeszcze jestem tu sama, muszę zadbać o wszystko, więc jest trudno. Poza tenisem mam wiele do zrobienia, staram się trzymać energię na niezbędne rzeczy. Unikam tych głupich - mówiła Monika Stankiewicz już po finale, pytana o wrażenia przez Gaspara Ribeiro Lançę z raquetc.com. Dodała też, że... nie uwierzyłaby w możliwość wygrania tego turnieju przed przyjazdem. - Doradzano mi, bym skupiała się na meczu, a nie nad tym, że wszyscy tu będą przeciwko mnie, bo rywalizowałam z zawodniczką portugalską. Na Wimbledonie też grałam z Brytyjką, nawet na głównym korcie, więc miałam jakieś doświadczenie. Ale byłam zdenerwowana. Starałam się skupiać na punktach i nie o tym, co jest za kortem - powiedziała. Choć tych swoich wewnętrznych emocji nie chciała pokazać rywalce. - By nie dać jej dodatkowej przewagi. Ja mam przecież 17 lat - dodała. Stankiewicz planuje w 2025 roku rywalizować w turniejach ITF, choć może dzięki sukcesowi w Faro i awansowi w rankingu WTA uda się uniknąć zmagań w tych najmniejszych, rangi 15. - Nie chcę przyspieszać procesu, będę kontynuowała pracę krok po kroku. Chcę się rozwijać, by wejść wyżej - mówiła. Monika Stankiewicz jasno o Idze Świątek: Dzięki niej tenis w Polsce jest bardziej popularny A później została zapytana o... Igę Świątek, starszą o ponad pięć lat rodaczkę, która jest na szczycie tenisowej hierarchii. O to, jak ważne jest dla polskiego tenisa, że rodaczka to numer jeden na świecie, choć już w poniedziałek spadła na drugą pozycję. - Na pewno ważne, bo dzięki niej tenis jest bardziej popularny, a federacja poważniej myśli o wspieraniu graczy. - Igę poznałam osobiście, jest świetnym człowiekiem, przyjaznym. Miałam zaszczyt poodbijać z nią piłkę, dla mnie to coś wielkiego. To fajne dla tenisa, ale ona jest tylko jedną zawodniczką. Wierzę, że w przyszłości będzie więcej Polek w TOP 100 niż teraz, a może nawet w TOP 10. I ja będę jedną z nich - powiedziała Monika Stankiewicz.