Katarzyna Piter była kiedyś jedną z nadziei polskiego tenisa i jedną z nielicznych zawodniczek, którym udało się dostać do TOP 100 rankingu singlowego. Działo się to blisko dekadę temu, ale pewnego poziomu nigdy nie była w stanie pokonać. Zdecydowanie lepiej szło jej w grze podwójnej - tu dość często grała w decydujących fazach mniejszych turniejów. Wygrała tylko raz - w połowie lipca 2013 roku w Palermo, wspólnie z Kristiną Mladenovic. Pokonały wtedy znakomity duet czeskich sióstr bliźniaczek: Karolínę i Kristýnę Plíškove. Wielki fart Katarzyny Piter i Fanny Stollár w ćwierćfinale. Wygrały przegrane spotkanie Tenisistka z Poznania miała podczas swojej kariery sporo problemów zdrowotnych. Od początku zeszłego roku skupia się już tylko na grze deblowej, ale i tę musiała na sześć miesięcy zawiesić, po ostatnim US Open. Powrót do gry Piter miała dość udany - razem z Gruzinką Oksaną Kałasznikową były w finale turnieju WTA 250 w Bogocie i challengera WTA 125 w San Luis Potosi, a z Weroniką Falkowską - w finale trawiastego turnieju WTA 125 w Gaibie. Problem był jeden - wszystkie te spotkania wygrywały rywalki pary, w której była 32-letnia Polka. W Budapeszcie to się może zmienić. Zresztą już sama droga do półfinału Piter i Stollár nie była usłana różami. W ćwierćfinale były o krok od porażki - z Czeszkami Miriam Kołodziejovą i Jesiką Malečkovą. Przegrały pierwszego seta 6:7, drugiego 1:5, gdy jedna z rywalek doznała kontuzji. Czeszki próbowały rywalizować, ale po przegraniu trzech gemów poddały jednak spotkanie. Dwanaście piłek z rzędu dla Polki i Węgierki. A później rywalki się obudziły Dziś rywalkami Polki i Węgierki były Argentynka Natalia Podoroska i Rosjanka Kamilla Rachimowa. Ta pierwsza grała wcześniej w półfinale singla ponad trzygodzinny bój, zresztą przegrany, mogła być wiec zmęczona. Ale i Stollár musiała rano wyjść na kort do zaległego ćwierćfinału. Polka i Węgierka dość szybko dobrze ułożyły sobie to spotkanie - w drugim zdołały przełamać rywalki, wszystko wychodziło im idealnie. Prowadziły 3:0, a w małych punktach aż 12:0. To rzadkość, by w tenisie pierwszą piłkę wygrać dopiero w czwartym gemie. Rosyjska gwiazda zawrócona na granicy, nie zagra w Warszawie. Jest reakcja WTA Tyle że w Podoroska i Rachimowa pozbierały się, zdołały w końcu odrobić w końcu, a nawet - wyjść na prowadzenie 6:5. Serwowały po seta, ale wtedy Polka z Węgierką, wspierane przez publiczność w Budapeszcie, zdołały odpowiedzieć przełamaniem. A tie-breaka wygrały dość pewnie. Niesamowity zwrot akcji w drugim secie. Polka i Węgierka miały dwie piłki meczowe przy 5:2. I mogły przegrać! W drugim secie wszystko szło po myśli Katarzyny Piter i jej partnerki, po dwóch przełamaniach wygrywały 5:2 i serwowały po mecz. Mało tego, miały dwie piłki meczowe i je... przegrały. Już po chwili zrobiło się tylko 5:4, Podoroska z Rachimową potrzebowały jeszcze jednego przełamania. I dokonały tej sztuki. Koniec końców doszło do tie-breaka, w którym rywalki prowadziły 5:4. Trzy ostatnie punkty padły jednak łupem Polki i Węgierki. Piter i Stollár zagrają w niedzielnym finale z duetem Jessie Aney/Anna Sisková (USA/Czechy). Bez względu na wynik tego meczu, Polka wróci do czołowej setki rankingu deblowego WTA, w okolice 96. miejsca. A jeśli wygra, będzie 89. Od poniedziałku zaś będzie grała w turnieju w Warszawie - wspólnie z Weroniką Falkowską. Turniej WTA 250 w Budapeszcie (korty ziemne); półfinał debla Katarzyna Piter/Fanny Stollár (Polska/Węgry) - Natalia Podoroska/Kamilla Rachimowa (Argentyna/-) 7:6 (3), 7:6 (5).