Katarzyna Kawa w poniedziałek znów znalazła się w TOP 200 rankingu WTA - czekała na ten moment aż 13 miesięcy. Po dość kiepskiej pierwszej połowie roku wyraźnie spadła na światowej liście, nie łapała się nawet do eliminacji turniejów wielkoszlemowych. Coś drgnęło już po US Open, gdy 31-letnia Polka postanowiła znów spróbować sił na kortach ziemnych. I to się opłaciło, bardzo dobre występy, mecze w ćwierćfinałach lub półfinałach w Parmie, Bari i Lublanie sprawiły, że zyskała dużo pewności siebie. I szybko też znalazło to odbicie w rankingu. 17-letni talent na drodze Katarzyny Kawy. Francuzka dostała w Andorze "dziką kartę" Kawa bowiem prezentowała się dobrze także na kortach twardych - pokazał to turniej WTA 250 w Monastyrze i wygrana z 38. rakietą świata Martiną Trevisan, ale też deble w finałach Billie Jean King Cup. Jeszcze w sobotę grała w półfinale na mączce w Walencji, dziś już musiała zmienić nawierzchnię. Zgłosiła się bowiem do challengera WTA 125 w Andorze. A to rywalizacja na kortach twardych, choć w hali. Rywalizacja bardzo dobrze zorganizowana, dodajmy. Polka miała sporo szczęścia w losowaniu drabinki, bo wpadła na zawodniczkę, która otrzymała dziką kartę. Tyle że nie na wracającą do rywalizacji byłą 11. zawodniczkę świata Anastasiję Sevastovą, a młodziutką Sarah Iliev z Francji. To tenisistka, która niedawno skończyła 17 lat, uważana jest za duży talent. W maju w Strasbourgu przeszła eliminacje, pokonała w nich czołową deblistkę świata Ellen Perez, ale także Chinkę Zhuoxuan Bai, która właśnie przebojem wdarła się do czołowej setki singlistek. A to już "cenne" skalpy w tenisowym CV. Rywalka mogła prowadzić 3:0, miała szansę. I wszystko się nagle zmieniło Nastolatka z Francji dość szybko postraszyła Polkę, uzyskała przełamanie już w pierwszym gemie, a za chwilę poprawiła przy swoim podaniu. Był to gem, jak się później okazało, niezwykły. Jeśli Iliev musi nad czymś popracować, to właśnie nad swoim serwisem. W meczu z Kawą był on fatalny - już do końca meczu Francuzka nie wygrała żadnego swojego gema serwisowego. Polka świetnie "czytała" zamiary rywalki, a ta wpadała w coraz większy popłoch. Efekty było widać zwłaszcza w drugim secie. Tego pierwszego 31-latka z Krynicy-Zdrój wygrała 6:4, bo sama też... kiepsko serwowała. Zwłaszcza drugie podanie dawało jej mało punktów, było na poziomie przeciwniczki. Iliev uzyskała nawet break-pointa na 3:0, ale okazji nie wykorzystała. Polka się obroniła, później jeszcze raz wygrała swojego gema serwisowego i już do końca seta... przełamywały się nawzajem. A to sprawiło, że Kawa była w połowie drogi do sukcesu. Koszmar młodej Francuzki. Dwa punkty we wszystkich gemach serwisowych w secie W drugiej partii poszło jej już łatwiej, to rywalka była coraz bardziej nieskuteczna. W drugim gemie popełniła jeden błąd, za chwilę zagrała w siatkę i zrobiło się 0:30. Nie wytrzymała presji - popełniła dwa kolejne podwójne błędy, kręciła głową. Nie dowierzała w to, co działo się na korcie. A przewaga Polki była coraz bardziej wyraźna, choć dwukrotnie w tym secie oddała własny serwis. Tylko że Iliev w czterech gemach, gdy podawała, zdobyła łącznie... dwa punkty. Nie miała prawa wygrać tego meczu, musiała w takiej sytuacja odpaść. Kawa grała zaś poprawnie, choć miała też bardzo dobre momenty. I wygrała po 79 minutach 6:4, 6:2. W czwartek jej rywalką w drugiej rundzie będzie rozstawiona z trójką Dunka Clara Tauson, półtora roku temu 33. rakieta świata. Dziś jeszcze Kawa zagra w deblu, tworzy duet wspólnie z Weroniką Falkowską. Turniej WTA 125 Creand Andorra Open 2023 (korty twarde w hali). Pierwsza runda singla: Katarzyna Kawa (Polska) - Sarah Iliev (Francja, WC) 6:4, 6:2.