Jeśli któraś z Polek miała błysnąć w Wiesbaden, to raczej Maja Chwalińska, próbująca wrócić do dyspozycji sprzed dwóch lat i miejsca w drugiej setce rankingu WTA. Leworęczna reprezentantka Polski w świetnym stylu przebrnęła eliminacje, dobrze zaczęła zmagania w deblu i... nagle wycofała się z obu tych specjalizacji. Już wcześniej walczyła z wielkim opatrunkiem na lewym udzie, kontuzja uniemożliwiła dalszą rywalizację. W tej sytuacji w grze, co już było zaskoczeniem, pozostała Gina Feistel - córka dawnej polskiej mistrzyni i olimpijki Magdaleny Mróz, która jeszcze do jesieni 2022 roku reprezentowała Niemcy. W rankingu WTA zajmująca 609. pozycję, co raczej nie daje zwykle wstępu do imprez rangi tej w Wiesbaden. Ona jednak zaryzykowała, czekała do końca, aż zwolniło się miejsce w eliminacjach. W nich zaś odniosła dwa największe sukcesy w karierze - pokonała 203. na świecie Japonkę Himeno Sakatsume 7:6, 7:6 oraz Niemkę Monę Barthel, niegdyś 23. rakietę świata, dziś 236. A to wciąż przepaść między. Polka przegrała pierwszego seta 1:6, w drugim było już 0:3, zdołała jednak odwrócić losy. A w fazie zasadniczej, rozpędzona, ograła jeszcze Czeszkę Barborę Palicovą, 319. na świecie. Gładko, oddając jej trzy gemy. Gina Feistel przed życiową szansą. W ćwierćfinale tak dużego turnieju jeszcze nigdy nie grała Dziś jednak Feistel stanęła przed zadaniem o niebo trudniejszym - po drugiej korcie pojawiła się bowiem 22-letnia Darja Semenistaja, odważnie pukająca do czołowej setki rankingu WTA. Zawodniczka, która jednak w ostatnich miesiącach nie miała przyjemnych wspomnieć ze starć z Polkami, bo dwa razy uległa Katarzynie Kawie, a raz Magdalenie Fręch. Tyle że przy nich Gina Feistel jest zawodniczką niemal anonimową, dopiero próbuje się pokazać w Europie. I zagrała z turniejową czwórką bez żadnych kompleksów, wypowiedziała jej bitwę na siłowe uderzenie z głębi kortu. Bo w tym meczu nie było wiele finezji, a mająca dość spore problemy z bekhendem Polka umiejętnie radziła sobie ze swoimi niedoskonałościami. Dość szybko została co prawda przełamana i tę stratę miała przez połowę seta, ale w końcu ją odrobiła. Prowadziła 5:4, miała dwie piłki setowe, ale Semenistaja nie odpuściła. To był już thriller na całego, także w tie-breaku, w którym remis 6:6 oznaczał drugą zmianę stron. I wtedy Feistel zdobyła dwa ostatnie punkty. To był jednak dopiero przedsmak wielkich emocji tego bardzo długiego spotkania. Atak za atak, punkt za punkt - bez żadnych kalkulacji. Feistel prowadziła w drugiej partii 5:4, serwowała po ćwierćfinał. Wyszła ze stanu 0:30, wyrównała, brakowało jej dwóch punktów. I to ona przeważała w kolejnej akcji, gdy Semenistaja rozpaczliwą obroną posłała piłkę w sam narożnik kortu. A zdenerwowana Polka za chwilę popełniła podwójny błąd, pierwszy w secie. Faworytka wykorzystała tę sytuację, wkrótce wyrównała stan meczu na 1:1. Pięć obronionych piłek meczowych, przy szóstej Polkę dopadł pech. I tak przygoda w Wiesbaden się zakończyła Decydujący set toczył się już pod jej dyktando, kluczowe było przełamanie na 3:1. Feistel goniła, ani na moment nie odpuszczała, ratowała ten mecz. Obroniła pięć piłek meczowych, poległa po szóstej, gdy piłka po jej serwisie uderzyła w górną część taśmy, przeleciała na drugą stronę, ale poza karo. I to Semenistaja zagra w ćwierćfinale. Ginie Feistel pozostaje zaś satysfakcja, że w rankingu WTA awansuje o blisko 100 pozycji, w okolice 515. miejsca. Jeśli takie turnieje będą się w jej wykonaniu powtarzać, już wkrótce powinna być znacznie, znacznie wyżej. Turniej ITF W100 w Wiesbaden (korty ziemne). Druga runda Darja Semenistaja (Łotwa, 4) - Gina Feistel (Polska, Q) 6:7 (6), 5:7, 2:6.