Takiej dyspozycji nie spodziewała się chyba sama 22-letnia zawodniczka CKT Grodzisk Mazowiecki. Martyna Kubka w poprzednim tygodniu wygrała turniej w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk, a aby tego dokonać, musiała wygrać pięć spotkań w pięć dni. Od razu po sukcesie poleciała do Francji - tu też chciała wystąpić w turnieju rangi W25, ale zadanie miała dużo trudniejsze. Musiała bowiem przebijać się przez kwalifikacje. Mało tego - dwa spotkania rozegrała już w poniedziałek, zaraz po przybyciu do Reims! W pierwszym z nich broniła trzech piłek setowych, drugie wygrała dość pewnie. A później rozpoczął się jej koncert - tak w turnieju singla, jak i debla. W tym pierwszym "rowerem" odprawiła z rywalizacji Ukrainkę Darię Łopatecką, po raz pierwszy pokonała też zawodniczkę z TOP 200 listy WTA (nr 156 Jessikę Ponchet, Francuzka była jedynką) A do tego wygrała już trzy spotkania w turnieju deblowym, więc w piątek wieczorem, wspólnie ze Szwedką Lisą Zaar zagrają w wielkim finale. Kolejna niespodzianka w wykonaniu Martyny Kubki. Mimo, że serwis nie był aż tak dobry Dla Kubki zdecydowanie ważniejszy jest turniej singlowy - tu buduje ranking, który po występach w Egipcie i Francji na pewno poprawi się o kilkadziesiąt pozycji. Przed imprezą w Reims 22-latka była na 500. pozycji, więc jej wygrana z Ponchet była wielką sensacją. Dzisiejszy triumf nad Szwajcarką Valentiną Ryser (WTA 387) też można rozpatrywać w tych kategoriach. Tym bardziej jest to wygrana cenna, że dziś tak dobrze nie funkcjonował pierwszy serwis Kubki, miała w nim nawet gorsze statystyki od rywalki. Mimo ośmiu asów w całym spotkaniu, co jest wynikiem bardzo dobrym. Aż sześć z nich Polka posłała w pierwszym secie, bardzo zaciętym, w którym niemal cały czas była w lepszej sytuacji. Po dwóch bardzo zaciętych gemach objęła bowiem prowadzenie 2:0, Ryser szybko te straty odrobiła i szły łeb w łeb do stanu 4:4. Wtedy Kubka znów posłała dwa asy, objęła prowadzenie 5:4, a za chwilę przełamała rywalkę. Dwa zwroty akcji. Każdy set miał pewną prawidłowość Szwajcarka tym samym odpowiedziała w drugiej partii, gdy objęła prowadzenie 2:0, a później kontrolowała sytuację. Polka miała break pointy, ale nie zdołała ich zamienić na przełamania, a na dodatek straciła swojego gema raz jeszcze. Decydował więc trzeci set, a w nim wszystko ułożyło się już po myśli Kubki. Znów decydowała zasada, że kto pierwszy wygra dwa gemy, wygra też i seta. A dokonała tego Polka, na dodatek ostatni punkt zdobyła po podwójnym błędzie rywalki. Ryser była już chyba zrezygnowana, bo trzy ostatnie gemy przegrała do zera. Pogromczyni Świątek i Linette rywalką młodej Polki? W piątek się okaże W półfinale rywalką Polki będzie albo Belgijka Alison Van Uytvanck, albo Francuzka Emeline Darton. Ta pierwsza to znana tenisistka, wracająca po ośmiomiesięcznej przerwie, a przecież w tym roku ograła już w Hobart Magdę Linette, a w przeszłości - Igę Świątek. Tyle że to stało się jeszcze zanim raszynianka dostała się na szczyt. Turniej ITF W25 w Reims (w hali, korty twarde), ćwierćfinał Martyna Kubka (Polska, Q) - Valentina Ryser (Szwajcaria) 6:4, 2:6, 6:1.