Katarzyna Kawa miała zainaugurować singlowy sezon eliminacjami do Australian Open, ale niestety, nasza tenisistka ostatecznie się do nich nie załapała. To efekt rekordowego "cut off", czyli miejsca w rankingu ostatniej zawodniczki, która łapała się do kwalifikacji. Polka zaprezentowała się co prawda w Melbourne, ale tylko w deblu. Tamtego występu nie zaliczy jednak do udanych, bowiem razem z Kimberly Zimmermann przegrały w starciu pierwszej rundy z duetem Jekaterina Aleksandrowa/Yue Yuan 2:6, 1:6. Później 32-latka miała kilka tygodni przerwy, które poświęciła na odpoczynek i trening. Kolejnym startem Katarzyny okazał się turniej WTA 125 w Cancun. Kawa wybrała się do miejscowości, gdzie 15 miesięcy temu Iga Świątek wygrywała WTA Finals. Tym razem w tej meksykańskiej lokalizacji rozegrano imprezę znacznie niższej rangi, chociaż z perspektywy zawodniczki urodzonej w Krynicy-Zdroju - bardzo ważną, bowiem walczy o punkty, które pozwolą jej bez problemu załapać się do eliminacji Roland Garros. Kawa rozpoczęła turniej od meczu w grze podwójnej, gdzie występuje w duecie z Eną Shibaharą. W nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego para rozstawiona z "1" pokonała Marię Kononową i Lisę Zaar 6:4, 7:6(3). Dzięki temu zapewniły sobie awans do ćwierćfinału zmagań w deblu. Kolejnej nocy Kawa przystąpiła już do walki o drugą rundę w singlu. Rywalką naszej tenisistki była Laura Pigossi - brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio w grze podwójnej kobiet. Obie zmierzyły się ze sobą na początku grudnia ubiegłego roku w drugiej rundzie WTA 125 w Florianopolis. Wówczas Katarzyna wygrała to spotkanie 6:3, 6:2. Także i tym razem okazała się lepsza od przeciwniczki, chociaż musiała odrabiać straty. Wspaniały powrót Katarzyny Kawy. Polka w drugiej rundzie WTA 125 w Cancun Pojedynek rozpoczął się obiecująco z perspektywy 32-latki. Już na "dzień dobry" udało jej się wywalczyć przełamanie, chwilę później prowadziła 2:0. W kolejnych minutach Polka oddała jednak inicjatywę reprezentantce Brazylii i w efekcie medalistka IO nie tylko odrobiła stratę, ale wyszła nawet na 3:2. W ósmym gemie Pigossi wróciła ze stanu 0-30 przy serwisie Kawy i wypracowała sobie okazję na zamykanie partii przy własnym podaniu. Katarzyna zdołała jeszcze wrócić do gry, ale na krótko. Podczas dziesiątego rozdania nie wygrała ani jednego punktu. Kolejne przełamanie na korzyść Laury oznaczało, że tenisistka z Ameryki Południowej wygrała seta 6:4. Druga odsłona przyniosła jeszcze większy rollercoaster. Break pointy obserwowaliśmy w każdym z pierwszych pięciu gemów. Na początku przełamała Polka, ale następne rozdania trafiały na konto Pigossi. W pewnym momencie Brazylijka prowadziła już 4:1 i wydawało się, że jest na dobrej drodze do awansu. Kawa znów jednak pokazała ogromny charakter i wolę walki. Szybko zniwelowała stratę i wyrównała stan rywalizacji na 4:4. Losy partii rozstrzygnęły się na przestrzeni jedenastego i dwunastego gema. Najpierw Katarzyna przełamała rywalkę do zera. Później wróciła ze stanu 15-40 przy swoim serwisie i zakończyła ten fragment meczu rezultatem 7:5 po czterech wygranych akcjach z rzędu. Na starcie decydującej partii obserwowaliśmy festiwal breaków. Korzystną passę returnujących przerwała dopiero nasza tenisistka, podczas czwartego gema. Od tego momentu Katarzyna uciekła przeciwniczce na dobre. Od stanu 1:1 Kawa zgarnęła w sumie pięć gemów z rzędu i zapewniła sobie tym samym zwycięstwo 4:6, 7:5, 6:1. W batalii o singlowy ćwierćfinał WTA 125 w Cancun zmierzy się z Louisą Chirico. Amerykanka pokonała w pierwszej rundzie rozstawioną z "2" Marię Lourdes Carle.