Magdalena Fręch to obecnie druga, po Idze Świątek, siła w polskim, kobiecym tenisie. 27-latka z Łodzi robi regularne postępy, coraz wyżej zawiesza sobie poprzeczkę i pokazuje, że jest w stanie ją przeskakiwać. Kompletna zmiana. Magdalena Fręch nastawiona na nowe warunki Gdy dwa lata temu mówiła, że jej celem jest awans do najlepszej "50" rankingu, swój cel zrealizowała. Później wyznaczyła sobie następny, czyli chciała być rozstawiona w Wielkich Szlemach i temu wyzwaniu także podołała. Zatem nasuwa się proste pytanie: co teraz? - Teraz chcę po prostu osiągać coraz to lepsze wyniki właśnie w Wielkich Szlemach. To jest mój główny cel na ten rok. Osiągnęłam trzecią rundę w Australian Open, więc mam nadzieję, że w kolejnych szlemach będzie bardzo dobrze - z wielką wiarą odparła podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego. Pierwszy krok, postawiony w Paryżu, każe bardzo poważnie podchodzić do tych zapowiedzi. Polka zmierzyła się bardzo doświadczoną Tunezyjką Ons Jabeur, finalistką Wimbledonu z 2022 i 2023 roku, a także uczestniczką decydującej batalii w US Open 2022 roku. W pierwszym secie walka trwała na żyletki, a w drugim nastąpił całkowity "odjazd" naszej reprezentantki. - To było jedno z cięższych losowań, jak na pierwszą rundę, bo niewiele brakowało Ons do rozstawienia. Długo panowały ciężkie warunki, bo przez godzinę padał deszcz i one przeważały na stronę Jabeur. Kort był bardzo wolny, grała wiele skrótów i dużo miksowała, więc trzeba było podwójnie się skoncentrować. Za mną na pewno męczący fizycznie i mentalnie mecz, ale tym bardziej się cieszę, że pierwszy set zakończył się na moją korzyść. Myślę, że w drugim Ons trochę osłabła mentalnie, dzięki czemu było mi dużo łatwiej. Moim zadaniem było zmusić ją, aby jak najwięcej biegała po korcie, a nie uderzała z miejsca, bo robiła to świetnie. Później, na lżejszych piłkach, było mi już zdecydowanie łatwiej - na spokojnie przeanalizowała wydarzenia z kortu Fręch. Dziennikarz docisnął Świątek w Paryżu. Iga nie miała wyjścia i potwierdziła Wejście w tej turniej, a także ostatnie miesiące, pozwalają wierzyć Fręch, że zaporą nie do przejścia nie okaże się Marketa Vondrousova. Czeszka na otwarcie wygrała z Rosjanką Oksaną Selechmetjewą 6:4, 6:4, a jej dotychczasowy bilans meczów z Fręch to trzy zwycięstwa i ani jednej porażki. Dla mistrzyni Wimbledonu z 2023 roku było to dopiero pierwsze zwycięstwo od trzech miesięcy, wielki potencjał 25-latki hamują problemy ze zdrowiem. To nie zmienia faktu, że ma nieprzeciętny talent i w każdej chwili stać ją, by odnieść równie spektakularny sukces jak w Londynie. Mączka mączce nierówna. Fręch o różnicy w kortach w Paryżu I zdradziła trochę szczegółów, których na pierwszy rzut oka nie widzi kibic tenisa, zakładając choćby, że w całym kompleksie Rolanda Garrosa warunki są jednolite. Tymczasem różnice są na tyle znaczące, i nie chodzi tu wyłącznie o niestabilność pogody, że mocno wpływają na obieraną taktykę. - Nie wiemy jeszcze, jakie warunki pogodowe będą w czwartek. Poza tym różnicę robi rodzaj kortu, bo na nich warunki także się różnią. W tym sensie, że na jednych więcej jest mączki, a na innych mniej, ponieważ bardziej ją wywiewa. Podczas pierwszego meczu było jej bardzo mało, praktycznie grałyśmy na betonie, przez co ciężko było się ślizgnąć. Z pewnością z Marketą czeka mnie ciężki mecz, muszę być skupiona w stu procentach. Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy - obwieściła Fręch. Artur Gac, Paryż