Jeszcze w środę około godziny 16 tenisowi eksperci zachwycali się bojem Magdy Linette z Beatriz Haddad Maią w Abu Zabi - pojedynkiem trwającym 3 godziny i 43 minuty, najdłuższym w tym roku w tourze. A gdy one skończyły, pół godziny później w Grenoble rozpoczęło się halowe starcie Mai Chwalińskiej z Francuzką Audrey Albie, pełne zwrotów sytuacji, też z dwoma tie-breakami, ale niezwykle wyczerpujące. Nie na powietrzu, a w hali, nie w dużym turnieju WTA, ale w mniejszym ITF, o randze 75. I Polka wyszła z niego zwycięsko - stoczyła 215-minutowy bój. Rozstawiona tenisistka z Francji rywalką Mai Chwalińskiej. Polka zagrała niespełna dobę po 3,5-godzinnym boju Już dziś musiała stoczyć kolejny pojedynek, ale o ile w meczu z Albie była faworytką, to w rywalizacji z Alice Robbe - już nie. 23-latka jest dziś 224. na liście WTA, w połowie zeszłego roku była w drugiej setce, miała wtedy świetny okres z dwoma triumfami w turniejach ITF, awansami do półfinałów i ćwierćfinałów. Tyle że ostatnio jej się wiedzie, wygrana w pierwszej rundzie w Grenoble z Niemką Tayisiyą Morderger była jej pierwszym sukcesem w tym roku. Owszem, szukała swoich szans w eliminacjach Australian Open czy w WTA 125 Canberze, ale odbijała się od tych turniejów. A po powrocie podobnie było w Monastyrze czy Andrezieux-Boutheon, wygranie pięciu gemów w spotkaniu było sporym osiągnięciem. I to dawało nadzieję, że mimo zmęczenia Chwalińska będzie w stanie poradzić sobie z tą zawodniczką. Polka bowiem miała już w tym roku zawodniczki tej klasy "na rozkładzie", a nawet dużo lepsze od niej. Tyle że dziś musiała też walczyć ze swoim zmęczeniem, ale doczekała się... miłego akcentu ze strony organizatorów zawodów. Wczoraj bowiem tenisistki musiały same chodzić po piłki i strącać je z kortu, gdy pozostawały po akcjach, dziś były już do tego zadania przydzielone osoby. Polka miała zdecydowanie lepszy początek meczu, Robbe popełniała masę błędów. Efekty przyszły szybko, bo Polka objęła prowadzenie 4:1, z podwójnym przełamaniem. Co jakiś czas do dobrej, jak zwykle, defensywy, dokładała nawet ofensywne zagrania z forhendu, punktowała. A później zaczęły się schody - Francuzka po trzech asach w jednym gemie doprowadziła do stanu 4:5, później przełamała Polkę na 5:5. I wtedy kompletnie zawiódł ją serwis, popełniła dwa podwójne błędy, po raz trzeci została przełamana, Chwalińska nie wypuściła już tego z rąk. Świetne wieści dla tenisistki z Dąbrowy Górniczej. Awansuje w rankingu WTA Polka miała przewagę wygranego seta, ale do zwycięstwa wciąż było jeszcze bardzo daleko. Zwłaszcza, że dyspozycja obu tenisistek mocno falowała, popisywały się kapitalnymi zagraniami, by za chwilę popsuć proste spod samej siatki. Kluczowy był szósty gem, najdłuższy w całym meczu, w którym Polka serwowała, a rywalka miała kilka szans, by wyrównać na 3:3. Nie zdołała tego uczynić, więc tenisistka BKT Advantage Bielsko-Biała odskoczyła na dwa gemy. To okazało się bezpieczną zaliczką. Chwalińska awansowała więc do ćwierćfinału, w piątek spotka się z rozstawioną z ósemką Białorusinką Alioną Falei. W wirtualnym rankingu WTA awansowała dziś na 290. miejsce. Gdyby Polce udało się wygrać jeszcze trzy mecze i cały turniej, podskoczyłaby jeszcze o około 40 pozycji. Turniej ITF W75 w Grenoble (korty twarde w hali). 2. runda singla Maja Chwalińska (Polska) - Alice Robbe (Francja, 4) 7:5, 6:4.