Po nieco ponad pięciu miesiącach zmagań Kamil Majchrzak znów jest wśród 300 najlepszych tenisistów świata, a przecież 30 grudnia startował od zera, po zakończeniu dyskwalifikacji za nieświadome spożycie skażonego suplementu. Zaczynał od małych turniejów, trzy z nich wygrał, w końcu przeskoczył na challengery ATP. I tu też ma w dorobku jeden sukces, w Kigali w Rwandzie, był blisko kolejnego, w Skopje. Teraz jest na dobrej drodze do osiągnięcia największego triumfu w tym roku, już awansował do półfinału challengera ATP 100 w Bratysławie. A osiągnął to, zaczynając od eliminacji. Kazach Popko wyżej notowany od Majchrzaka. A bukmacherzy i tak stawiali na Polaka W Bratysławie Majchrzak miał bowiem pecha, był pierwszym zawodnikiem pod kreską do losowania głównej drabinki. Musiał więc w niedzielę i poniedziałek stoczyć dwa spotkania w eliminacjach, wygrał je bez problemu. A później też bez większych kłopotów ograł wyżej notowanego od siebie Turka Ergiego Kırkına oraz młodego Chorwata Lukę Mikruta. Wszystko - bez straty seta. W ćwierćfinale rywalem Polaka był Kazach Dmitry Popko, niedawny ćwierćfinalista z Vicenzy i Zagrzebia. Dziś 231. w rankingu ATP, choć dawniej był notowany wyżej. Rok temu miał spore problemy ze zdrowie, wypadł z touru, ale w lutym i marcu błysnął fantastycznymi wynikami w Ameryce. Zszedł poziom niżej, do zawodów ITF, a w nich wygrał 29 z 30 spotkań, pięć z sześciu turniejów. W tym jedynym przegrał zaś w finale. Majchrzak jest dziś - jeszcze - notowany niżej od Kazacha, ale wkrótce może to się zmienić. Konkretnie zaś - w niedzielę, jeśli triumfuje w zawodach w stolicy Słowacji. Dwa szybkie sety, godzina bez czterech minut. Kamil Majchrzak już w półfinale challengera ATP w Bratysławie Bukmacherzy stawiali na Polaka, widzieli go jako faworyta, mimo takiej różnicy w rankingu. Mieli rację, Majchrzak grał ten mecz na swoich zasadach, rozstawiał rywala po kątach. Świetnie serwował, Kazach nie miał w całym spotkaniu ani jednego break pointa. Wygrał 23 z 25 punktów po swoim pierwszym serwisie, to znakomita skuteczność. Popko też dobrze serwował, ale już nie wtedy, gdy musiał powtarzać zagranie. To właśnie zadecydowało, piotrkowianin jego drugie podania od razu atakował. W pierwszym secie wygrał pięć gemów z rzędu (20 z 26 punktów), dopiero wtedy rywal wygra honorowego gema. Nic dziwnego, że seta zakończył się już po 23 minutach. A drugi był niewiele dłuższy, ale od stanu 3:2 dla Popko - już jednostronny. Majchrzak wygrał 6:1, 6:3 i awansował do półfinału. W nim zaś zmierzy się ze Szwajcarem Jérôme Kymem, który przed tygodniem wygrał challengera w Prościejowie, a w Bratysławie zaczynał od eliminacji. W ćwierćfinale pokonał rozstawionego z jedynką Pedro Cachina. A jakby tego było mało, przyjemna wiadomość dotarła także z Poznania, gdzie Majchrzak będzie rywalizował w challengerze w przyszłym tygodniu. Po wycofaniu się kilku graczy 28-latek dostał się do głównej drabinki bez konieczności korzystania z dzikiej karty. A to oznacza, że w turnieju głównym w Wielkopolsce będzie aż trzech Polaków, bo do Maksa Kaśnikowskiego i Majchrzaka dołączy także Olaf Pieczkowski. On przejmie bowiem tę wolną dziką kartę.