Każda udana akcja 18-latka wywoływała spory entuzjazm na trybunach, ale trudno się temu dziwić. Martin Landaluce to wielka nadzieja hiszpańskiego tenisa, by wspólnie z Carlosem Alcarazem stworzyć niepokonaną reprezentację. A jeśli ktoś w wieku 16 lat wygrywa juniorski US Open, to znaczy, że ma talent. I ten wielce utalentowany gracz zmierzył się dzisiaj z Kamilem Majchrzakiem - 28-letnim tenisistą Mery Warszawa, który rok temu czekał niecierpliwie na koniec swojego zawieszenia. Teraz Polak puka już powoli do pierwszej setki rankingu ATP, chce wrócić, tam gdzie był przed zawieszeniem. I sukces w Villenie może go do tego znacząco zbliżyć. A pozostał już tylko jeden mecz. W półfinale Kamil uciszył bowiem publiczność w mieście położonym tuż obok Alicante. Pokonał Landaluce 6:3, 6:4. Hiszpania kocha tenis. I swoich tenisistów, a miała i ma wspaniałych. Martin Landaluce jest kolejną nadzieją W Hiszpanii tenis jest o wiele bardziej popularnym sportem niż w Polsce, mimo że to my mamy przecież światową jedynkę wśród pań i tenisistę ze ścisłej czołówki w rywalizacji panów. W rankingu ATP sześciu Hiszpanów jest w TOP 70, można się spodziewać, że prędzej niż późnej zjawi się tam także Landaluce. Nastolatkom nie jest łatwo przebić się przez rankingowe sito, chyba że dotyczy to fenomenów, takich jak Alcaraz. Uczą się w wielu akademiach, najpopularniejszą jest oczywiście ta na Majorce, stworzona przez Rafaela Nadala i jego rodzinę. I to jej wychowankiem stał się Landaluce, który wielokrotnie sparował na treningach ze swoim idolem. Młody Hiszpan już jest na początku trzeciej setki rankingu, spośród 18-latków wyżej znajdują się tylko Learner Tien z USA i Joao Fonseca z Brazylii. Pnie się krok po kroku, mógłby wskoczyć do TOP 200, ale warunkiem było pokonanie naszego Kamila Majchrzaka w półfinale challengera ATP 100 w Villenie. Tyle że Polak też ma przed sobą cel, który jest możliwy do zrealizowanie. Coraz bliżej mu do powrotu do grona stu najlepszych tenisistów świata, sukces na południu Hiszpanii byłby kolejnym krokiem milowym. I zapewniłby już pewne rozstawienie w eliminacjach Australian Open, gdyby nie udało się ostatecznie uzyskać miejsca w głównej drabince. Challenger ATP 100 w Villenie. Kamil Majchrzak zagrał jak profesor, niedawny juniorski mistrz US Open był bezradny Majchrzak miał za sobą dwa trzysetowe boje w czwartek i piątek, ale dziś nie było widać po nim zmęczenia. Od początku meczu z Landaluce grał jak profesor, nie dawał się wciągać w pułapki, sam zaś je zakładał. Mimo, że początek był trudny, bo ku radości licznej publiczności, dał się przełamać w trzecim gemie. Młody Hiszpan miał za chwilę dwie piłki na 3:1, mógł idealnie ułożyć sobie to spotkanie. A jednak przegrał z presją, którą sam sobie chyba wytworzył. Popełniał zaskakujące błędy, starał się atakować, gdy nie musiał. A Majchrzak cierpliwie przebijał piłkę na drugą stronę. Polak wygrał cztery gemy z rzędu, odskoczył na 5:2. Można było odnieść wrażenie, że Landaluce mu w tym pomaga, zagrywają piłkę w połowę siatki czy w aut, ale to tylko połowa prawdy. Kamil mu w tym dobitnie pomógł, zmieniając rytm, grając po profesorku. No i wykorzystywał kiepski drugi serwis Hiszpana, triumfując 6:3 po 37 minutach gry. W drugiej partii sytuacja była trochę bardziej skomplikowana, choć mecz też dobrze układał się dla Polaka. Majchrzak uzyskał break pointa już w pierwszym gemie, w drugim sam musiał go bronić, ale ostatecznie w trzecim przełamał rywala. A później cierpliwe pilnował swojego serwisu, wygrywał gładko kolejne swoje gemy, a mecz mógł zakończyć już przy stanie 5:3. Miał meczbola, Hiszpan się obronił. A później kolejnego przy swoim podaniu i... wtedy zaczęły się drobne kłopoty. Kibice szaleli, gdy Landaluce uzyskał jedną szansę na odrobienie strat, za chwilę drugą. Kamil zdołał jednak się obronić, a w końcu zamknął to spotkanie. W finale w niedzielą Majchrzak zmierzy się z Amerykaninem Nicolasem Moreno De Alboranem, który w rankingu jest niemal jego sąsiadem. Jeśli Polak wygra, awansuje w okolice 112. miejsca w rankingu ATP.