Kamil Majchrzak był notowany w rankingu ATP przez 10 kolejnych lat. W grudniu ubiegłego roku w jego organizmie wykryto doping. Sprawa od samego początku wyglądała bardzo poważnie. "Jestem zmuszony przekazać niezwykle trudną i druzgocącą dla mnie informację. W październiku i listopadzie 2022 roku przeszedłem kontrole antydopingowe, których wynik okazał się być pozytywny" - napisał tenisista w oświadczeniu. Niedługo wcześniej po raz pierwszy wszedł do pierwszej setki światowego rankingu. Umożliwił mu to triumf w challengerze w południowokoreańskim Pusan. Wydawało się, że Polak od teraz będzie tylko poprawiał lokatę. To już naprawdę koniec. Finalista Wimbledonu usunięty z rankingu ATP Czy Majchrzak wróci na kort po zakończeniu kary? "Tenis jest całym moim życiem" W rankingu ATP z Polaków wyżej sklasyfikowany był tylko Hubert Hurkacz. Majchrzak dotarł ostatecznie do 77. pozycji. I właśnie wtedy na 26-letniego wówczas zawodnika - tuż po wstąpieniu przez niego w związek małżeński - padło widmo dyskwalifikacji. Groziły mu cztery lata, skończyło się na 13 miesiącach. Okres sankcji liczony jest od końca listopada. Dobiegnie końca 29 grudnia tego roku. Rafael Nadal wraca do gry, padła data. Mistrz ma jeszcze jeden cel Majchrzak przyznał się do zażycia substancji zakazanych, ale zastrzegł, że nie zrobił tego świadomie. Wedle jego relacji przyjął zanieczyszczony suplement. I przedstawił na to dowody. W tej chwili bliżej nieznane pozostają jego plany na gruncie sportowym. "Pod koniec 2022 roku w jednej chwili straciłem wszystko. Od dziecka ciężko trenowałem, by spełniać marzenia. Tenis nie jest tylko moją pracą, lecz przede wszystkim jest całym moim życiem" - pisał Majchrzak we wspomnianym oświadczeniu. Te słowa nakazują założyć, że niebawem ponownie zobaczymy go na korcie.