Czy Martyn Pawelski pójdzie w ślady Huberta Hurkacza, tego jeszcze nie wiadomo. Jest jednak na dobrej drodze, by w miarę suchą stopą przejść z rywalizacji juniorskiej do seniorskiej i dość szybko awansować w rankingu ATP na miejsca, które zapewnią możliwość gry z zapleczem ścisłej światowej czołówki. Hurkacz zaczynał tak samo. Porównywalny "skok" Pawelskiego w podobnym wieku Najlepszy obecnie polski tenisista tuż przed 18. urodzinami wystąpił w deblowym finale juniorskiego Australian Open, później dość gładko przeszedł do rywalizacji w Futuresach. Gdy miał 18,5 roku, na liście ATP wskoczył do siódmej setki, po pierwszym bardzo udanym challengerze, do którego dostał dziką kartę. W Szczecinie dotarł do drugiej rundy, w której stoczył trzysetowy pojedynek z 60. wówczas zawodnikiem świata Pablo Carreño-Bustą. Pokazał duże możliwości, ale później postępów dokonywał małymi krokami. W TOP 200 rankingu ATP znalazł się dopiero w wieku 21 lat, w marcu 2018 roku, w czołowej setce - pół roku później, po US Open. Pawelski zaczął bardzo podobnie, może nawet trochę wcześniej od bardziej znanego rodaka. W zeszłym roku grał w półfinale juniorskiego Rolanda Garrosa, później - od jesieni - zaczął już na pełną skalę rywalizację wśród seniorów. Wygrał turniej ITF w Szarm el-Szejk w grudniu, powtórzył ten wyczyn w lutym. Ostatnio miał dwumiesięczną przerwę spowodowaną maturami, ale do gry wrócił najpierw w Superlidze, a na początku zeszłego tygodnia w Serbii. W Kuršumlijskiej Banji najpierw dotarł do półfinału, w tym tygodniu w kolejnych zawodach był już najlepszy. Ten sukces da mu awans o ponad 110 miejsc na światowej liście, będzie na niej w okolicach 550. pozycji. Czyli wyżej, niż Hurkacz w jego wieku! Nie znaczy to, że Pawelski powtórzy wyczyny starszego tenisisty, ale jest wiele elementów, które łączą ich drogę w tenisowym świecie. Efektowne zwycięstwo Martyna Pawelskiego w finale w Serbii. Francuz nie miał szans Dziś 18-latek zagrał w finale ITF M15 w Serbii i był faworytem starcia z Francuzem Luką Pavloviciem. W pierwszym stanie obaj dość pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe, aż do stanu 3:3. I wtedy Pavlovic niespodziewanie przełamał Pawelskiego, w czym Polak mu zresztą bardzo pomógł. Miał dwa podwójne błędy serwisowe w gemie, ten drugi zadecydował o stracie gema. Tyle że nastolatek ze Śląska już za chwilę odwrócił losy seta, choć Francuz miał aż cztery szanse na podwyższenie na 5:3. Nie wykorzystał ich, a Pawelski wygrał też dwa kolejne gemy i całego seta. Drugi zaś był już formalnością - Polak wygrał gładko 6:1, a nawet w tym jednym gemie Pavlovicia miał dwa break-pointy. Całe spotkanie trwało zaledwie 70 minut, co też jest imponujące. Pawelski wygrał więc trzeci turniej w karierze, ale pierwszy na cegle. Turniej ITF M15 w Kuršumlijskiej Banji (korty ziemne); finał Martyn Pawelski (Polska) - Luka Pavlovic (Francja, Q) 6:4, 6:1.