Po zwycięstwie w pierwszym meczu z Niemcem Oscarem Ottem na drodze Hurkacza stanął Johnson. 32-letni Amerykanin, który w 2016 roku zajmował 21. miejsce w rankingu ATP (najwyższe w swojej karierze) obecnie plasuje się dużo niżej (115. lokata), ale Hurkacz wiedział, że nie wolno go lekceważyć. - To bardzo niewygodny przeciwnik. Ma bardzo dobry serwis i świetny forehand. Gra też mnóstwo slajsów z backhandu - wyliczał Polak. Na jego korzyść w starciu z pochodzącym z Kalifornii tenisistą miał przemawiać fakt, że dwukrotnie - po razie w 2019 i 2020 roku - występował z nim w deblu. Trenerem Johnsona był także obecny opiekun reprezentanta Polski Craig Boynton. - Porozmawiałem z trenerem jak przed każdym meczem. Plan był klarowny, wiedziałem czego się spodziewać - zdradził rozstawiony z numerem 11. tenisista. Tenis. Zacięty mecz Hurkacza z Johnsonem Mecz był zacięty, ale Polak, który zaliczył w nim 13 asów, nie dał Johnsonowi sięgnąć po trzecie zwycięstwo. Pierwszego seta wygrał 7:6 (9-7), a drugiego rozstrzygnął na swoją korzyść 6:3. - Cieszę się ze sposobu, w jaki zagrałem dzisiaj mecz. Bardzo ważny był tie-break, który wygrałem 9-7. Obroniłem w nim dwie piłki setowe. Cieszę się, że tak się ułożyło i że poszło w moją stronę, bo ułatwiło mi to ostateczne zwycięstwo w tym meczu - wyznał 25-letni wrocławianin. Teraz na drodze najlepszego tenisisty z Polski stanie Andriej Rublow, który jest rówieśnikiem Hurkacza. Grający z "siódemką" Rosjanin jest w dobrej formie, bo wygrał w tym roku już dwa turnieje - w Marsylii i Dubaju. W tym ostatnim pokonał w półfinale... Hurkacza. - W trzecim secie było bardzo blisko, ale przegrałem 6:7. Jest na fali i żeby mieć z nim szansę będę musiał zagrać na bardzo wysokim poziomie - zakończył Polak. Z USA dla PAP - Tomasz Moczerniuk