18-letni Martyn Pawelski to wielka nadzieja polskiego tenisa. Nastolatek z Górnego Śląska, syn legendarnej reprezentantki Polski w piłce ręcznej Aleksandry Śniegoń-Pawelskiej, z przytupem zameldował się w seniorskiej rywalizacji i poczyna sobie w niej coraz lepiej. Pod koniec zeszłego roku w Szarm el-Szejk wygrał swój pierwszy zawodowy turniej ITF, w lutym powtórzył ten wyczyn - znów w Egipcie. Przez rok awansował o ponad 600 miejsc w rankingu ATP i jeśli dalej będzie mu szło tak dobrze, będzie mógł próbować swoich sił w challengerach ATP. Pierwszą taką okazję dostał latem zeszłego roku w Grodzisku Mazowieckim (przegrał pierwszy mecz w eliminacjach), druga będzie miał już za dwa tygodnie w Poznaniu (dostał dziką kartę do eliminacji). Wielki rewanż, znów w półfinale. Węgier świetnie zaczynał, Polak znakomicie kończył Na razie walczy jednak w turniejach ITF - z bardzo dobrymi rezultatami. Po dziewięciotygodniowej przerwie spowodowanej przygotowaniami do matury i samymi egzaminami dojrzałości, wrócił na kort przed tygodniem w Kuršumlijskiej Banji. W Serbii "z marszu" dotarł do półfinału - tam zatrzymał go Węgier Peter Fajta (4:6, 6:2, 4:6). Teraz sytuacja się powtórzyła w kolejnym turnieju w tym samym miejscu, choć przecież Pawelski nie był rozstawiony, a Fajta miał w drabince "siódemkę". Tym razem Polak nie miał jednak litości dla starszego rywala, choć zaczął mecz bardzo kiepsko. Po trzech gemach przegrywał już 0:3, Węgier zaskakiwał go kolejnymi asami. Przy stanie 1:3 Polak miał trzy kolejne szanse na przełamanie rywala, prowadził 40:0 i... przegrał gema. Mógł się podłamać, ale zamiast tego walczył do końca. Wygrał pięć kolejnych gemów, w ostatnim obronił dwa break pointy i zamknął sprawę, wygrał seta 6:4. Spory awans w rankingu ATP. Jak wielki, to zależy od wyniku finału Węgier jednak też walczył, to on przełamał nastolatka w czwartym gemie drugiego seta i objął prowadzenie 3:1. Pawelski odpowiedział w najlepszy możliwy sposób - wywarł presję na Fajcie, wygrywał 40:0 przy jego serwisie, a później "odłamał" rywala po jego podwójnym błędzie. To był okres znakomitej gry Polaka, bo wygrał cztery gemy z rzędu, wychodził też czasem ze sporych opresji. Mecz zaś zamknął czterema punktami z rzędu, wygrał gema do zera i całego seta 6:4. Awansował do finału, a tam - sensacyjnie - jego rywalem będzie Francuz Luka Pavlovic, który do głównej drabinki przebijał się przez kwalifikacje. Jeśli Polak wygra cały turniej w Serbii, awansuje już w okolice 550. miejsca w rankingu ATP. Jeśli nie dokona tej sztuki, będzie w okolicach 590. miejsca. To ogromny skok, bo ten tydzień zaczynał jeszcze w drugiej połowie siódmej setki światowej listy. Turniej ITF M15 w Kuršumlijskiej Banji (korty ziemne); półfinał Martyn Pawelski (Polska) - Peter Fajta (Węgry, 7) 6:4, 6:4