Hubert Hurkacz może czasami żałować, że w przeciwieństwie do Igi Świątek w turniejach Wielkiego Szlema nie ma obok siebie w singlu żadnego Polaka, nawet w eliminacjach. Przed zawieszeniem za nieświadome zażycie zabronionych substancji taką możliwość miał Kamil Majchrzak, w eliminacjach występował Kacper Żuk. W 2023 roku najlepszy polski tenisista był już w drabince sam, podobnie jak ostatnio w Australii. To się wkrótce może zmienić. Ogromny postęp Maksa Kaśnikowskiego. Wirtualnie już jest wśród 250 najlepszych tenisistów świata Raz, że krok po kroku robi w tym kierunku Majchrzak, który 31 grudnia wrócił z tenisowego niebytu i zaczął zdobywać punkty do rankingu od zera. Za tydzień będzie znów wśród czterystu najlepszych graczy świata, a przecież w tym tygodniu też może dorzucić kolejnych 25 punktów w Szarm el-Szejk. Po tygodniowym odpoczynku uda się do Azji, by w Chinach i na Tajwanie walczyć w czterech challengerach ATP. Prawa startu w eliminacjach French Open już nie zdobędzie, ale patrząc pod kątem Wimbledonu - to całkiem realne. Wcześniej ten przywilej może sobie wygrać na korcie 20-letni Maks Kaśnikowski, na dziś druga polska rakieta w singlu. Tenisista spod Pruszkowa zaczynał ten rok jako 344. tenisista w rankingu - w trzy miesiące podskoczył o 70 pozycji. To sporo, a przecież Kaśnikowski nie idzie drogą na skróty, nie wybiera słabiej obsadzonych turniejów ITF. Gra tylko w challengerach ATP, w Splicie zaczął dziesiąty, od stycznia. Jednego z nich wygrał, w styczniu w portugalskim Oeiras, w dwóch był w ćwierćfinałach - w Bengaluru i w zeszłym tygodniu w Barlecie. Ma "na rozkładzie" dwóch tenisistów z TOP 200 i całą masę tych, którzy wyprzedzali go w rankingu w momencie rozpoczęcia meczu. Jak choćby dziś Zdeněk Kolář, mający kiedyś spory talent i duże możliwości. Na korcie 27-letni Czech nie miał jednak nic do powiedzenia. Znakomity mecz polskiego 20-latka. Doświadczony Czech był bezradny Kaśnikowski do drugiej rundy awansował łatwo - można w sumie też dodać, że lekko i przyjemnie. Nie dał rywalowi szans, świetnie grał forhendem, głębokimi uderzeniami spychał rywala za końcową linię. A gdy miał możliwość, obiegał bekhend i mocno kontrował forhendem. Do tego agresywny pierwszy serwis, który w ponad 80-procentach przypadku przyczyniał się do zdobycia punktu. Polak gładko wygrał swojego pierwszego gema, a później od razu zdołał przełamać Czecha, mimo że ten wybronił aż pięć break pointów. Spasował po szóstym. 20-latek wygrał pierwszą partię w 40 minut 6:1, był zawodnikiem przewyższającym rywala w niemal każdym aspekcie gry. Kolář próbował coraz bardziej ryzykować, ale popełniał przy tym masę błędów. Próbował grać nisko nad siatką, często jednak w nią trafiał. Kaśnikowski zaś był blisko meczu prawie perfekcyjnego. Momentów słabszych miał niewiele, może na początku i na końcu drugiego seta. Prowadził już po przełamaniu 1:0, serwował po kolejnego gema i przytrafiły mu się akurat słabsze podania, z podwójnym błędem na 30:40 włącznie. Albo pod koniec, gdy było już 5:1 i 30:0, by za chwilę Czech mógł po raz ostatni uwierzyć w jakiś przełom. Wygrał bowiem cztery kolejne akcje, ale też na tym jego seria się skończyła. Kaśnikowski wygrał więc 6:1, 6:2 - awansował do drugiej rundy. W wirtualnym rankingu ATP wskoczył na 245. miejsce - do pewności gry w kwalifikacjach Rolanda Garrosa potrzebuje jeszcze awansu w okolice 215-220. miejsca. Miałby to już w garści, gdyby w Splicie zdołał przebić się do finału, a wygrany turniej dałby miejsce w okolicy dwusetnego. Jeśli zaś Kaśnikowski takiego sukcesu nie osiągnie w Chorwacji, zostają mu szanse w kolejnych dwóch tygodniach: zgłosił się do challengerów w Oeiras (kwalifikacje) i Ostrawie. W Splicie o ćwierćfinał powalczy z zaledwie 18-letnim Chorwatem Matejem Dodigiem, który dość nieoczekiwanie pokonał 6:2, 6:4 Slowaka Alexa Molčana, rozstawionego tu z siódemką, a kiedyś 38. tenisistę świata. Challenger ATP 75 w Splicie (korty ziemne). 1. runda Maks Kaśnikowski (Polska) - Zdeněk Kolář (Czechy) 6:1, 6:2.