Polacy nie mają już ani jednego przedstawiciela w singlowych zmaganiach w tegorocznym Wimbledonie. W drugiej rundzie z imprezą pożegnał się Hubert Hurkacz. Wrocławianin dzielnie walczył z Arthurem Filsem, jednak poważny uraz zmusił go do skreczowania i przymusowego udania się do szpitala. Zaledwie kilka dni później z marzeniami o triumfie na londyńskiej trawie pożegnała się Iga Świątek. Raszynianka dobrze zaczęła starcie z Julią Putincewą, lecz Kazaszka po przegranym pierwszym secie wzniosła się na wyżyny swoich możliwości i ograła najlepszą rakietę globu 3:6, 6:1, 6:2. "Myślę, że nigdy nie jest to tylko kwestia jednej osoby, ponieważ rozgrywamy mecz w tenisa. Zatem chodzi też o to, co ja gram. Całkowicie pozwoliłam jej wrócić do meczu w drugim secie, nie powinnam była tego robić. Popełniłam też kilka błędów, ale na pewno wykorzystała swoją szansę" - przekazała nasza rodaczka na konferencji prasowej. Trwa seria Jasmine Paolini. Zaskakujące wieści po zwycięstwie Brak Igi Świątek oraz Huberta Hurkacza w decydującej części Wimbledonu nie oznacza jednak, że fani z kraju nad Wisłą nie śledzą już The Championships z wypiekami na twarzy. Po raz kolejny pozytywnie zaskakuje ich Jasmine Paolini. Włoszka mająca polskie korzenie po niedawnym finale Rolanda Garrosa poszła za ciosem i w Wimbledonie również kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. We wtorkowe popołudnie pokonała Emmę Navarro i zameldowała się w czołowej czwórce turnieju. Nie bez powodu wspominamy o wieku, ponieważ Jasmine Paolini 9 lipca przeszła do historii tenisa. Sportsmenka z Italii stała się pierwszą zawodniczką od 1977 roku, która dotarła do dwóch debiutanckich wielkoszlemowych półfinałów w jednym sezonie. Ciekawostkę zaserwował niezawodny profil "OptaAce" w serwisie X. "Hipnotyzujące" - podsumowali autorzy publikacji. Finał na wyciągnięcie ręki. Została jedna przeszkoda Włoszka zapewne nie chce na tym poprzestać i marzy o drugim z rzędu pojedynku o tytuł. 11 lipca na jej przeszkodzie stanie równie dobrze radząca sobie w stolicy Wielkiej Brytanii Donna Vekić.