Magdalena Fręch udała się do Cincinnati prosto po turnieju WTA 1000 w Toronto. Tym razem szczęście nie uśmiechnęło się do naszej tenisistki i łodzianka musiała przebijać się do głównej drabinki zmagań przez dwustopniowe eliminacje. Została w nich rozstawiona z "1", dzięki czemu miała teoretycznie łatwiejsze przeciwniczki. Na otwarcie rywalizacji zmierzyła się z Hailey Baptiste. Polka wygrała pierwszego seta 6:2, a w drugim przy stanie 2:1 z przełamaniem dla naszej reprezentantki rywalka poddała spotkanie z powodu problemów zdrowotnych. 26-latka spędziła w niedzielę jedynie 54 minuty na korcie, zatem mogła zaoszczędzić sporo sił na dzisiejszą rywalizację o awans do głównej drabinki. Przeciwniczką Fręch okazała się Jessica Bouzas Maneiro, rozstawiona w eliminacjach z numerem "14". Hiszpanka stopniowo pnie się w górę rankingu WTA, notuje coraz większe sukcesy. Aktualnie plasuje się na 77. miejscu, a więc o 27 lokat niżej od Magdaleny. Głośno o Jessice zrobiło się podczas tegorocznego Wimbledonu. 21-latka rywalizowała w pierwszej rundzie na korcie centralnym z obrończynią tytułu sprzed roku - Marketą Vondrousovą. I doszło do absolutnej sensacji. Czeszka poniosła bolesną porażkę w starciu ze zdecydowanie niżej notowaną przeciwniczką. Bouzas Maneiro wygrała 6:4, 6:2 i sprawiła, że tenisistka naszych południowych sąsiadów spadła do drugiej dziesiątki rankingu WTA. W pierwszej rundzie eliminacji do tysięcznika w Cincinnati młoda Hiszpanka również zaprezentowała się znakomicie. Pokonała Łesię Curenko 6:2, 6:2 i wysłała sygnał, że Fręch nie będzie łatwo w potyczce o awans do głównej drabinki zmagań. Magdalena Fręch z awansem do głównej drabinki WTA 1000 w Cincinnati. Hiszpanka pokonana Już początek meczu potwierdził, że Magdalena musi się sporo napracować w potyczce z waleczną rywalką. W gemie otwarcia Polka obroniła dwa break pointy, po czym wyszła na prowadzenie. Także kolejne rozdanie przy podaniu 26-latki okazało się niezwykle zacięte, ale tym razem nie trzeba było bronić szans na przełamanie. Fręch przetrwała trudny moment i dostała za to nagrodę. Po chwili sama wywalczyła breaka, a potem zrobiło się już 4:1 po tym, jak znów zniwelowała dwie okazje rywalki na przełamanie. W kolejnych minutach sytuacja na korcie nie uległa zmianie. Nadal toczyła się zacięta rywalizacja, były okazje z obu stron na wygranie gemów przy podaniu przeciwniczki. Różnica polegała jednak na tym, że Polka potrafiła wykorzystywać swoje okazje, a zawodniczka z Półwyspu Iberyjskiego - wręcz przeciwnie. Ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:1. Wymowna była statystyka obronionych break pointów: po stronie Fręch 6/6, a u Bouzas Maneiro - tylko 1/3. W przerwie między partiami Jessice udzielono pomocy medycznej. Po kilku minutach przerwy wróciła do rywalizacji. Już na starcie drugiego seta Magdalena dostała jedną okazję na przełamanie, ale ostatecznie gem trafił na konto Hiszpanki. Co się nie udało wcześniej, dokonało się przy następnej możliwości. Później Polka potwierdziła przewagę i zrobiło się już 3:1. Wydawało się, że zawodniczka urodzona w Łodzi jest już na dobrej drodze do wygranej, ale w szóstym gemie dopadł ją lekki kryzys. Mimo prowadzenia 30-0 przy własnym podaniu doszło do break pointów i w końcu Bouzas Maneiro dopięła swego, wyrównując na 3:3. Taki stan nie utrzymał się jednak zbyt długo. Po chwili 26-latka znów wyszła na prowadzenie i odzyskała kontrolę nad wydarzeniami. Po następnym gemie było już 5:3. Ostatecznie Magdalena wygrała spotkanie 6:1, 6:4. Jeszcze tej nocy Fręch pozna swoją rywalkę w pierwszej rundzie głównej drabinki zmagań. Póki co musi poczekać na zakończenie wszystkich meczów eliminacyjnych.