26-letni wrocławianin był rozstawiony w Stuttgarcie z numerem czwartym. Doszedł do półfinału, w którym zmierzył się ze Struffem. I choć wygrał pierwszego seta, to potem, w dwóch kolejnych, lepszy był rywal, odnosząc ważne zwycięstwo. "Jestem bardzo szczęśliwy. 'Hubi' w zeszłym roku triumfował w Halle. On potrafi świetnie grać na kortach trawiastych, więc wiedziałem, że muszę rozegrać bardzo dobry mecz. Po gorszym początku odnalazłem rytm i jestem zadowolony z wyniku" - przyznał 33-letni Niemiec, który w półfinale zanotował aż 35 kończących uderzeń i był bardzo skuteczny przy siatce, gdzie wygrał 17 z 20 piłek (85 procent). To było dopiero drugie starcie pomiędzy tymi zawodnikami, ale Struff jeszcze nie przegrał z Hurkaczem. "Atmosfera ponownie była niesamowita. To dla mnie bardzo wiele znaczy, ponieważ awansowałem do trzeciego finału w karierze, a drugiego w Niemczech. Poprzedni raz, w Monachium, był w czasie COVID-19 i bez udziału publiczności, więc bardzo się cieszę, że moja rodzina tym razem może mnie oglądać" - stwierdził tenisista z Warstein. Tenis. Jan-Lennard Struf zagra z Francesem Tiafoe w finale W tym sezonie Niemiec świetnie radził sobie na kortach ziemnych. Był w ćwierćfinale turnieju w Monte Carlo, a potem w finale w Madrycie, gdzie występował jako "szczęśliwy przegrany". W niedzielnym decydującym meczu w Stuttgarcie zagra z Francesem Tiafoe. Amerykanin pokonał Węgra Martona Fucsovicsa 6:3, 7:6 (13-11). A co z Hurkaczem? Od 19 czerwca będzie bronił tytułu we wspomnianym turnieju w Halle. Tam jest rozstawiony z numerem szóstym, a w pierwszej rundzie zagra z kwalfikantem.