Przygotowania do US Open idą pełną parą. W ten sposób wiele tenisistek traktuje turniej WTA 1000, rozgrywany właśnie w Cincinnati, w którym nie brakuje najbardziej znanych nazwisk. W tym także Julii Putincewej, która zapisała się w pamięci polskich kibiców. 29-latka potrafiła dać się we znaki Idze Świątek. Choć wcześniej przegrała z nią w tym sezonie już dwukrotnie, to właśnie ona wyrzuciła Polkę z tegorocznego Wimbledonu w trzeciej rundzie, równocześnie przerywając jej kapitalną passę 21 zwycięstw z rzędu. Sama z turniejem pożegnała się tuż potem, uznając wyższość Jeleny Ostapenko. Mecz z Łotyszką był dla niej ostatni przed wylotem za ocean. W dramatycznych okolicznościach musiała się bowiem wycofać z igrzysk olimpijskich. Była już w Paryżu i przygotowywała się nawet do wyjścia na kort, ale podczas rozgrzewki przed spotkaniem z Ukrainką Martą Kostjuk poczuła ostry ból w kolanie. Po krótkim badaniu lekarskim podjęto decyzję, że nie zagra w najważniejszej imprezie czterolecia. Potem nie zobaczyliśmy jej też w Toronto. Do rywalizacji po urazie wróciła dopiero w Cincinnati i omal nie sprawiła sensacji już w pierwszym meczu. Sensacyjna wpadka, a potem zwrot akcji. Prawdziwa demolka w meczu pogromczyni Świątek Harriet Dart, by móc stanąć naprzeciw Julii Putincewej, musiała przejść kwalifikacje. Zajmująca 77. pozycję w rankingu WTA tenisistka najpierw z drobnymi problemami pokonała w nich Kamillę Rachimową (6:4, 2:6, 6:0), potem już zdecydowanie rozprawiła się z Eliną Awanesian (6:4, 6:1). W nocy z wtorku na środę polskiego czasu była już o jednego seta od drugiej rundy. Brytyjce udało się bowiem na starcie zaskoczyć Putincewą. Pozwoliła jej wygrać pierwszego gema, po czym przejęła inicjatywę na korcie i zapisała na swoje konto kolejne cztery gemy z rzędu, dwukrotnie przełamując rywalkę. Jeszcze wtedy wydawało się, że Kazaszka nie będzie miała w tym meczu zbyt wiele do powiedzenia. Zaczęła jednak stawać na nogi i próbowała nawet odrobić straty, ale te okazały się zbyt duże i ostatecznie set padł łupem 28-latki. I wtedy rozpoczęło się prawdziwe show w wykonaniu Julii Putincewej. Choć Brytyjka robiła co mogła, od początku drugiego seta nie była w stanie przeciwstawić się rywalce, nawet przy własnym serwisie - 33. rakieta świata okazała się dla niej nie do zatrzymania. 29-latka zapisywała na swoje konto gem za gemem, ostatecznie do zera wygrywając drugą odsłonę spotkania. Do końca meczu potknęła się jeszcze tylko raz, gdy w decydującym gemie pozwoliła na start się przełamać, po czym zdemolowała rywalkę, nie dając jej już dojść do głosu. Po tych dwóch spektakularnych setach Julia Putincewa pokonała Harriet Dart 2:1 (4:6, 6:0, 6:1) i zameldowała się w kolejnej rundzie turnieju, gdzie czeka ją dużo trudniejszy pojedynek. Zmierzy się bowiem z drugą rakietą świata, Coco Gauff.