24-letnia tenisistka z Mińska niespodziewanie odprawiła Polkę nocą z niedzieli na poniedziałek. Po trzysetowym boju wygrała 6:2, 2:6, 6:1. Pokonała ją pierwszy raz w 2022 roku (potrzebowała do tego łącznie pięciu podejść), a jednocześnie - zrewanżowała się za szczególnie bolesną porażkę w półfinale US Open. Świątek w tamtym spotkaniu dwukrotnie odwracała losy pojedynku, zamykając ostatecznie Sabalence drogę do pierwszego, wielkoszlemowego finału. Aryna Sabalenka nie mogła ukryć łez Starcie Białorusinki z Caroline Garcią było bardzo zacięte. Pierwsza jego odsłona rozstrzygnęła się dopiero po tie-breaku, wygranym przez Francuzkę 7-4. W drugiej, zaraz po starcie "Saba" przegrała własny gem serwisowy, co jak się potem okazało, było kluczowe dla losów całej partii. Rywalka broniła bowiem wywalczonej przewagi do samego końca seta i ostatecznie postawiła kropkę nad "i", zwyciężając w nim 6:4. Mimo porażki, Sabalenka początkowo nie wyglądała na szczególnie zawiedzioną. Z uśmiechem pogratulowała przeciwniczce i podziękowała arbitrowi, a gdy chwyciła za mikrofon, pozwoliła sobie nawet na docinki w stronę własnego sztabu. - Nie będę dziękować ekipie, bo zaliczyłam bardzo dużo podwójnych błędów serwisowych. Jesteście kiepskim teamem - mówiła rozbawiona, zaznaczając po chwili, że to jedynie żart. Kilka sekund później zrobiło się już jednak bardzo poważnie, a w oczach Białorusinki zaszkliły się łzy. - To był dla nas wymagający rok. Dziękuję bardzo za wasze wsparcie - rzuciła. Sabalenka jest aktualnie siódmą zawodniczką rankingu WTA. W najbliższym notowaniu, dzięki punktom zdobytym w Finals przesunie się jednak na piątą pozycję. W sezonie 2022 nie wygrała żadnego z turniejów - trzykrotnie grała w finałach. Obok imprezy w Fort Worth, także w Stuttgarcie (uległa Idze Świątek) i ’s-Hertogenbosch (przegrała z Jekateriną Aleksandrową).