Już turniej w Cincinnati pokazał, które tenisistki mogą być mocne podczas kolejnego turnieju rozgrywanego na twardych kortach, czyli wielkoszlemowego US Open. W wielkim finale zmierzyły się Aryna Sabalenka i Jessica Pegula, czyli zawodniczki, które w minionych miesiącach zmagały się z problemami zdrowotnymi i dopiero niedawno wróciły do gry na wysokim poziomie. Białorusinka i Amerykanka zagrają ze sobą także w Nowym Jorku. Druga rakieta świata w półfinale pokonała faworytkę gospodarzy - Emmę Navarro, z kolei Pegula wyeliminowała Karolinę Muchovą. Czeszka postawiła się jednak reprezentantce Stanów Zjednoczonych i gładko wygrała pierwszego seta, pozwalając rywalce na ugranie zaledwie jednego gema. Do trudnego początku meczu później odniosła się Pegula, która w ćwierćfinale US Open ograła Igę Świątek. "Gdy grają tenisistki o tak zbliżonym poziomie wszystko sprowadza się do niuansów, małych momentów, które zmieniają dynamikę i przebieg meczu. Karolina sprawiła, że na początku czułam się jak juniorka. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. To było żenujące" - powiedziała cytowana przez PAP. Aryna Sabalenka nagle wypaliła po meczu. Zwróciła się prosto do kibiców Jessica Pegula wyeliminowała Karolinę Muchovą. "Trochę mi to zajęło" Pegula w końcu jednak wróciła na dobre tory i zaczęła prezentować poziom, do którego w ostatnim czasie przyzwyczaiła swoich kibiców. Wygrała dwie kolejne partie (6:4, 6:2) i zameldowała się w finale. W sobotę 30-latka z Buffalo stanie przed szansą rewanżu na Sabalence za porażkę w Cincinnati i wygrania pierwszego wielkoszlemowego turnieju w karierze. Wcześniej bowiem Pegula osiągała "tylko" ćwierćfinały tych prestiżowych imprez. Nawet jeśli nie pokona Białorusinki i tak wyjedzie z Nowego Jorku zadowolona - awansuje na trzecie, najwyższe w karierze, miejsce w rankingu WTA. Sabalenka nie wytrzymała, przeszywający krzyk. Wszystko w takim momencie