Qinwen Zheng dotarła do najlepszej "16" turnieju WTA 1000 w Pekinie bez straty seta. W pojedynkach z Kamillą Rachimową i Nadią Podoroską prezentowała bardzo solidną formę, mogła też liczyć na doping licznie zgromadzonej publiczności. Od momentu zdobycia olimpijskiego złota jej popularność w Chinach znacząco wzrosła. W związku z tym miała też dodatkową motywację, by jak najlepiej zaprezentować się w domowych rozgrywkach. Batalia o ćwierćfinał chińskiego tysięcznika miała stanowić pierwszy poważny sprawdzian dla zawodniczki, która za kilka dni skończy 22 lata. Trafiła bowiem na tenisistkę, która sprawiła jej sporo problemów w pierwszej rundzie US Open. Mowa o Amandzie Anisimovej, ostatniej pogromczyni Aryny Sabalenki. Wówczas Amerykanka wygrała pierwszą odsłonę meczu, ale później Chinka zdołała odrobić stratę. Teraz to mistrzyni olimpijska z Paryża miała przewagę gry na własnym terenie. Qinwen Zheng w ćwierćfinale WTA 1000 w Pekinie. Amanda Anisimova znów pokonana przez Chinkę Od początku spotkania obserwowaliśmy ciekawą walkę. W pewnym momencie Anisimova miała break pointa na 2:0, ale zacięta końcówka trafiła na konto Zheng. Po chwili to złota medalistka igrzysk dostała swoja okazje na przełamanie - i to aż dwie. Amanda zdała jednak test z gry pod presją, wygrywając cztery kolejne akcje. Kilka minut później obserwowaliśmy znów wyrównaną rywalizację przy serwisie Qinwen, z szansą na 3:1 dla Amerykanki - także i tym razem do breaka nie doszło. Na przełamanie trzeba było zaczekać aż do ósmego gema. Wtedy to tenisistka ze Stanów Zjednoczonych miała aż dwie okazje pod rząd i wykorzystała już pierwszą z nich. Po chwili serwowała po zwycięstwo w secie, Prowadziła 40-0, wydawało się, że za moment wypełni formalność. Nic bardziej mylnego. Przegrała cztery akcje z rzędu i nieoczekiwanie pojawił się break point na powrót dla Chinki. Lokalna publiczność wyraźnie się ożywiła, ale do powrotu w secie nie doszło. Ostatnie trzy wymiany zakończyły się po myśli Amerykanki, która dzięki temu wygrała premierową partię 6:3. Amanda mogła świetnie otworzyć także drugą odsłonę, ale nie wykorzystała okazji na przełamanie. Po chwili doszło do przełomowego momentu z perspektywy Zheng. Dobrała się do podania przeciwniczki, mimo że ta prowadziła już 40-15. Ostatnie cztery akcje drugiego gema zakończyły się jednak po myśli Qinwen. Po chwili było już 3:0 dla reprezentantki Chin. Gra Anisimovej zupełnie się posypała. Z każdą minutą rosła frustracja na jej twarzy, zdarzyło się nawet rzucić rakietą. Dopiero przy stanie 5:0 dla mistrzyni olimpijskiej zdołała dołożyć coś do swojego dorobku w drugiej partii. Ostatecznie set zakończył się rezultatem 6:1, dzięki czemu otrzymaliśmy decydującą odsłonę. Zanim jednak do niej doszło, mieliśmy kilkuminutową przerwę medyczną dla Amandy, która narzekała na problemy z udem. Trzecia partia rozpoczęła się źle dla Amerykanki. Już na "dzień dobry" straciła podanie i musiała gonić wynik. Walka przyniosła pozytywny efekt. Zdołała wyrównać, wykorzystując drugiego break pointa. Chwilę później znów pojawiły się jednak kłopoty przy własnym podaniu, które zaowocowały ponownym prowadzeniem Chinki z przełamaniem. Tym razem wydarzenia potoczyły się już bardzo korzystnie dla Zheng. Mistrzyni olimpijska uciekła rywalce i zbudowała solidną zaliczkę, wychodząc na prowadzenie 5:1. Anisimova walczyła jeszcze do końca, ale reprezentantka gospodarzy nie pozwoliła już na powrót do gry. W ósmym gemie obroniła trzy break pointy, a później wykorzystała czwartego meczbola i zamknęła pojedynek rezultatem 3:6, 6:1, 6:2. W ćwierćfinale WTA 1000 w Pekinie zagra z Mirrą Andriejewą, która pokonała dzisiaj Magdę Linette.