Dymitrow w ostatnim czasie spisuje się bardzo dobrze. Półfinał w Paryżu to kolejny taki wynik po Waszyngtonie, Chengdu i Szanghaju. Wcześniej był także finał w Genewie i kolejny półfinał, tym razem w Rotterdamie. W piątek Bułgar pokonał w trzech setach Hurkacza. Tym samym zamknął Polakowi drogę do udziału w finałach ATP w Turynie. "Hubi" będzie w nich tylko rezerwowym. Natomiast dzień później rywalem 32-latka był uczestnik imprezy w stolicy Piemontu - Tsitsipas. Stało się, to już oficjalne. Świątek i Hurkacz znowu zagrają razem W pierwszym secie Dymitrow już w drugim gemie przełamał podanie rywala, a potem w pełni kontrolował sytuację. Sprawę mógł już zakończyć w ósmym gemie, ale nie wykorzystał dwóch piłek setowych. Zrobił to w kolejnym, przy swoim podaniu. Przewagę Bułgara pokazują liczby. Osiem kończących uderzeń przy tylko czterech niewymuszonych błędach. Z kolei Grek miał bilans bardzo niekorzystny - 6-15. Druga partia toczyła się pod dyktando podających. Pierwsze szanse dla odbierającego pojawiły się dopiero w dziewiątym gemie, dwie, ale Dymitrow ich nie wykorzystał. Poznaliśmy wszystkich uczestników finałów ATP. Hurkacz znowu w tej roli Potem obaj tenisiści wygrywali własne podanie i o zwycięstwie w secie decydował tie-break. W nim zdecydowanie lepszy był Tsitsipas, który stracił tylko punkt. W trzecim secie o losach partii ponownie zdecydował tie-break - chociaż w trzecim gemie Tsitsipas był blisko przełamania rywala, ten zdołał obronić cztery break pointy. Dalej gra toczyła się gem za gem, a w tie-breaku górą był Dymitrow, który tym samym zameldował się w finale. Dymitrow czeka na tytuł aż... sześć lat. Trudno w to uwierzyć, ale ostatnim triumfem były dla niego finały ATP z 2017 roku. W sumie ma na koncie osiem tytułów, a ten w Paryżu może być jego dopiero drugim rangi ATP 1000.