Rywalizacja na paryskiej mączce wkracza powoli w decydującą fazę, w poniedziałek poznamy cztery ostatnie uczestniczki ćwierćfinałów Rolanda Garrosa. Iga Świątek ten awans zapewniła sobie w niedzielę, wygrywając 1:6, 6:4, 7:5 dramatyczne starcie z Jeleną Rybakiną. Awans wywalczyły też: Elina Switolina, z którą zagra teraz Polka, Aryna Sabalenka i Qinwen Zheng. Dokończenie tego etapu już dzisiaj, finał singla pań odbędzie się w sobotę. Tytułu zaś broni 24-latka z Raszyna. I właśnie przy okazji zawirowań wokół Igi Świątek polscy kibice tenisa usłyszeli, a przynajmniej większość z nich, o działaniu Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa. ITIA analizowała bowiem pozytywny wynik badania antydopingowego Polki z próbek pobranych w Cincinnati. Iga ostatecznie, dzięki szybkiej reakcji i lokalizacji źródła problemu, została zawieszona na 30 dni, karę odbyła jesienią zeszłego roku, a później dokończyła na przełomie listopada i grudnia. Głośne były też sprawy m.in. Simony Halep, Jannika Sinnera, a dla nas także - Kamila Majchrzaka. Ćwierćfinalistka French Open z 2016 roku oficjalnie zakończyła karierę. Komunikat ITIA wszystko przesądza ITIA działa zatem w sferze walki z zabronionym dopingiem, ale też w kwestiach związanych z walką z korupcją, realizując założenia Tenisowego Programu Antykorupcyjnego. Niespełna dwa miesiące temu głośno było o sprawie szajki ustawiającej wyniki meczów, do której należeli też zawodnicy. Posypały się dyskwalifikacje, nawet dożywotnie. I takie komunikaty ITIA podaje nawet kilka razy w miesiącu. A jest jeszcze jedna kluczowa rzecz w jej informacjach. Otóż dopiero po komunikacie ITIA sportowiec rzeczywiście przechodzi na emeryturę, jego nazwisko znika z rankingu WTA czy ATP. Tak było w przypadku Ashleigh Barty, która swoją szokującą decyzję o zakończeniu kariery podała 23 marca 2022 roku, tego dnia trafiła też na listę zawodniczek nie podlegających już kontroli antydopingowej. A chwilę później jej miejsce na tronie zajęła Iga Świątek. Tak było też w lutym tego roku z Simoną Halep. Inaczej zaś wyglądała sytuacja z Shelby Rogers - amerykańską tenisistką, która w szczycie swojej kariery była 30. rakietą świata. I z którą bardzo dobre wyniki uzyskiwał Piotr Sierzputowski, który wcześniej wprowadził do wielkiego tenisa Igę Świątek. 32-letnia dziś Amerykanka swoje ostatnie zawodowe spotkanie rozegrała podczas zeszłorocznego US Open, uległa 4:6 i 3:6 Jessice Peguli, późniejszej finalistce. Mimo tego ogłoszenia, a nawet oficjalnego pożegnania w Nowym Jorku, nazwisko Rogers wciąż jest w rankingu WTA. Obecnie na 919. miejscu. I to się zmieni. ITIA właśnie dopisała Amerykankę, już w trakcie Rolanda Garrosa, do listy zawodniczek i zawodników, którzy zakończyli kariery. To z kolei oznacza, że w kolejnym notowaniu WTA jej nazwiska już tam nie będzie. A dodatkowo: zawodniczka nie będzie musiała już przechodzić kontroli antydopingowych, informować o miejscu swojego pobytu. Shelby Rogers w swojej karierze wygrała ponad 300 singlowych spotkań, ale nie zdobyła tytułu WTA, a jedynie sześć w zawodach rangi ITF. W 2017 roku cieszyła się jednak z drużynowego mistrzostwa świata, bo za takie uznaje się rozgrywki Fed Cup, dziś przemianowane na Billie Jean King Cup. Amerykanki wygrały wtedy finał w Mińsku, w decydującym spotkaniu pokonały Białoruś 3:2. Przy remisie 2:2 do gry ruszyły deblistki: Aliaksandra Sasnowicz oraz Aryna Sabalenka, a także Coco Vandeveghe i Shelby Rogers. Amerykanki wygrały 6:3, 7:6 (3).