Aryna Sabalenka już od długiego czasu utrzymuje się w czołówce światowego rankingu kobiecego tenisa i na tem moment nic nie wskazuje na to, aby Białorusinka miała wkrótce wypaść z TOP10. Wręcz przeciwnie - 26-latka wykorzystuje nieobecność Igi Świątek, aby wyprzedzić ją w rankingu i po ponad rocznej przerwie znów zostać numerem "jeden" na świecie. Najgroźniejsza obecnie rywalka raszynianki w ostatnich tygodniach radziła sobie znakomicie - najpierw wygrała turniej w Cincinnati, a następnie wywalczyła trzeci w karierze tytuł wielkoszlemowy podczas tegorocznej edycji US Open. Jak burza wiceliderka rankingu WTA idzie również w Pekinie - zameldowała się już bowiem w ⅛ finału, w którym zmierzy się z Amerykanką Madison Keys. Sabalenka wypaliła. Ostrzeżenie dla Świątek, to nie brzmi dobrze dla Polki Aryna Sabalenka zaskoczona przez dziennikarza. Takiego pytania się nie spodziewała Podczas ostatniej konferencji prasowej w udziałem Aryny Sabalenki jeden z dziennikarzy dopytywał tenisistkę, czy czuje presję walcząc o końcowe trofeum w Pekinie. Według statystyk 26-latka bowiem tylko dwa razy wygrała turnieje, w których rozstawiona była z numerem "pierwszym". A imprez takich do tej pory było aż 18. Na reakcję Sabalenki mężczyzna nie musiał długo czekać. "To ty wywierasz na mnie presję. Przed tym pytaniem nigdy o tym nie myślałam" - skomentowała krótko. “Nie wiem, może w przeszłości pojawił się jakiś rodzaj presji. Teraz się na tym nie skupiam. To tylko ranking. Możesz być numerem jeden na świecie, ale jeśli nie prezentujesz swojego najlepszego tenisa, to nie wygrasz meczu" - dodała po chwili namysłu. 26-latka podkreśliła, że w ostatnim czasie prezentuje się na kortach lepiej, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że stara się panować nad emocjami. "Obecnie staram się skupić na sobie, na tym, żeby każdego dnia się doskonalić i zachować spokój na korcie, po prostu staram się pokazać najlepszego ducha walki" - podsumowała. Mecz Aryna Sabalenka - Madison Keys zaplanowano na środę 2 października. Panie wyjdą na kort nie wcześniej niż o godzinie 6.00 czasu polskiego. Fręch zarobiła gigantyczne pieniądze. Przekroczyła granicę, co za kwota