Występ Urszuli Radwańskiej w Calvi, wspólnie ze Szwajcarką Valentiną Ryser, był pewnym zaskoczeniem. Młodsza z sióstr, była reprezentantka Polski, dość regularnie występuje w tym roku w turniejach ITF na całym świecie, ale od października zeszłego roku - omijała grę podwójną. W przeszłości też zresztą stawiała na singiel, a przecież największy sukces w deblu odniosła jeszcze jako nastolatka. Wspólnie z Agnieszką wygrały w 2007 roku turniej WTA w Stambule. Blisko dziewięć lat bez rywalizacji w deblu. Urszula Radwańska rzadko się na to decyduje Obie też wystąpiły w igrzyskach olimpijskich w Londynie, miały trudną drabinkę, ale zdołały w pierwszej rundzie pokonać niezłą słowacką parę Daniela Hantuchová/ Dominika Cibulková. Zatrzymały się na kolejnej przeszkodzie - znakomitych Amerykankach Liezel Huber/Lisa Raymond. Obie po pięć razy wygrały deblowego Wielkiego Szlema, nawierzchnia nie miała dla nich żadnej różnicy. I aż trudno w to uwierzyć, ale po tym londyńskim występie Urszula Radwańska aż na dziewięć lat pożegnała się z rywalizacją w grze podwójnej - na wszystkich szczeblach zawodowego tenisa. Do ostatniego piątku jej ostatnim finałem, a zarazem triumfem, pozostawał wygrany turniej ITF W100 w Cagnes-sur-Mer, wspólnie z Rosjanką Aleksandrą Panową. Radwańska wróciła, choć sporadycznie, do tej specjalności w 2021 roku. W dziewięciu turniejach dwukrotnie udawało jej się dojść do półfinału, ani razu do finału. I teraz to się zmieniło. Zmarnowana szansa w singlu, Radwańska przegrała z Rosjanką. Został debel W Calvi, wspólnie z Ryser, wygrały całą rywalizację, na dodatek bez straty seta. W finale dość spokojnie ograły Brytyjkę Sarah Beth Gray i Francuzkę Amandine Hesse 6:3, 6:2. I prosto ze słonecznej Korsyki 33-letnia krakowianka przeniosła się do Gruzji. Tam bowiem, w Lopocie, odbywa się kolejna impreza ITF W50, też na kortach twardych. Pochodząca z Krakowa tenisistka wystąpiła też w singlu, ale tam "potknęła się" już na drugiej przeszkodzie, rewelacyjnej w tym turnieju Rosjance Darii Kudaszowej, która dziś awansowała już do półfinału. Polka mogła żałować straconej szansy po tym meczu, bo w pierwszym secie, przy stanie 5:4, miała piłkę setową, a drugą partię wygrała 6:2. Tyle że po niej był remis 1:1, a całe spotkanie przegrała 5:7, 6:2, 2:6. Zdecydowanie lepiej idzie jej w deblu, choć tu, wspólnie z Nagi Hanatani, zgotowały jeszcze większą nerwówkę. Turniejowe jedynki pokonane! Polka i Japonka zagrają w Lopocie o tytuł Polka i Japonka grały dziś w półfinale z parą Ekaterine Gorgodze/Ankita Raina (Gruzja/Indie). W pierwszym secie Radwańska i Hanatani przegrywały już 2:4, ale wyrównały, a później objęły prowadzenie. W jedenastym gemie, przy stanie 6:5 i 40:40, miały piłkę setową. Mało tego - Radwańska dobrze odebrała drugi serwis Gorgodze, miała inicjatywę w ich wymianie po przekątnej. I w pewnym momencie rywalka ratowała się już, odegrała lobem piłkę na czwarty mecz za siatkę. Do smecza ruszyły obie, Polka i Japonka. No i... przekombinowały, piłka znalazła się na siatce. Rywalki wyrównały, a w tie-breaku były już wyraźnie lepsze. I szły też za ciosem w drugim secie, wygrywały 2:0, a później 3:1 - z przełamaniem. Kolejne cztery gemy wygrały jednak Radwańska i Hanatani, to one też miały trochę więcej szczęścia w kluczowych momentach tego seta. Wyrównały, doprowadziły do trzeciej partii, granej do 10 punktów. Znów zaciętej, w której był już remis 8:8. I wtedy Polka z Japonką zanotowały kluczowe miniprzełamanie, a za chwilę dopięły swego. Po 129 minutach zameldowały się w finale, co dla Polki jest drugim takim awansem w ciągu tygodnia. A w finale zmierzą się w piątek z duetem Viktória Hrunčáková/Tereza Valentova (Słowacja/Czechy) - ten mecz już w piątek. Turniej ITF W50 w Lopocie (korty twarde). Półfinał Urszula Radwańska/Nagi Hanatani (Polska/Japonia) - Ekaterine Gorgodze/Ankita Raina (Gruzja/Indie, 1) 6:7 (1), 6:4, 10:8.