Starsze i średnie pokolenie polskich kibiców doskonale pamięta, kim była Magdalena Mróz - znana później pod nazwiskiem Feistel. Na przełomie lat 80. i 90., czyli na długo przed tym, zanim nastała era Agnieszki Radwańskiej, stała się czołową polską tenisistką, przez blisko dekadę znajdowała się wśród pięciu najwyżej klasyfikowanych reprezentantek Polski. Zdobyła 11 medali w mistrzostwach kraju, cztery złote w singlu w hali i na powietrzu, w deblowym rankingu WTA wdarła się nawet do czołowej setki. W 1997 roku zawodniczka SKT Sopot wyprowadziła się do Niemiec, tam zmieniła stan cywilny, a sześć lat później urodziła córkę Ginę. A nastolatka poszła w jej ślady, w Darmstadt zainteresowała się tenisem, ale w pierwszych latach kariery reprezentowała Niemcy, czyli kraj, w którym się urodziła. Niemal rok temu podjęła przełomową decyzję, że chce grać dla Polski. A teraz, już z biało-czerwoną licencją, w końcu doczekała się pierwszego triumfu w cyklu ITF. Córka poszła w ślady matki. I wybrała w końcu grę dla Polski Gina Feistel robi postępy z miesiąca na miesiąc - rok temu była jeszcze w okolicach 1100. miejsca na świecie, wkrótce awansuje do szóstej setki. To efekt coraz lepszych wyników. W sierpniu w challengerze WTA w Kozerkach stoczyła zacięty, trzysetowy bój z Niemką Nomą Noha Akugue, która raptem dwa tygodnie wcześniej zagra w finale turnieju WTA 250 w Hamburgu. Już w lipcu po raz pierwszy awansowała do finału turnieju ITF W15 w Gdańsku. Miała wszystko w swoich rękach w starciu z 18-letnią Niemką Caroliną Kuhl, wygrała pierwszą partię 6:2, jednak w dwóch kolejnych poległa. Historia powtórzyła się przed tygodniem, w tunezyjskim Monastyrze. Tym razem przegrała jednak w decydującym starciu z Francuzką Dianą Martynov 4:6, 2:6. W trzecim podejściu się udało - właśnie dziś, znów w Tunezji. Ciężka przeprawa Giny Feistel, trzy trzysetowe boje. I tak awansowała do finału Ten turniej nie był łatwy dla zawodniczki Grunwaldu Poznań - z czterech spotkań aż trzy rozstrzygała w trzecim secie. Bez problemów ograła tylko w drugiej rundzie Brytyjkę Amos Abigail. Dziś zadanie było najtrudniejsze - rywalką Polki była najwyżej rozstawiona w Monastyrze Rumunka Oana Gavrila. To spotkanie miało dwie fazy - po pierwszej Gina Feistel prowadziła już 5:0, dwa razy przełamała rywalkę. Wkrótce zamknęła tego seta, wygrała go aż 6:1. Musiała jednak pamiętać, że w Gdańsku było podobnie, wtedy dała sobie odebrać triumf w całym turnieju. Polka lepsza od turniejowej jedynki. Najpierw popis, później odrobina stresu Gavrila w drugiej partii spisywała się lepiej, prowadziła 2:1. I wtedy Polka znów pokazała pazur - dwukrotnie przełamała rywalkę, odskoczyła na 5:2. Wydawało się, że wygraną ma już kieszeni. I wtedy coś zaczęło się psuć, pojawiły się nerwy. Feistel straciła swoje podanie, zaraz potem Rumunka zdobyła kontaktowego gema na 4:5. Na szczęście 20-latka nie dała jej kolejnej szansy, mimo przegranego pierwszego punktu w ostatnim gemie tego spotkania. Wygrała cztery kolejne piłki, a cały mecz w 92 minuty - 6:1, 6:4. W przyszłym tygodniu tenisistka Grunwaldu Poznań będzie odpoczywać, od 16 października powinna rywalizować w mocnych zawodach rangi ITF 100 w Shrewsbury. Turniej ITF W15 w Monastyrze, korty twarde. Finał singla Gina Feistel (Polska, 3) - Oana Gavrila (Rumunia, 1) 6:1, 6:4.