Spotkanie rozgrywane na Rod Laver Arena w Melbourne zakończyło się po 52 minutach, przy stanie 6-1, 2-0 dla Mauresmo. W tym momencie Henin-Hardenne poddała partię, przegrywając z bólem brzucha. - Jestem bardzo szczęśliwa, choć okoliczności wygrania turnieju są trochę dziwne. Dominowałem jednak w tym pojedynku i cały czas go kontrolowałam - powiedziała Francuzka. Mauresmo po raz trzeci w tegorocznym Australian Open wygrała po kreczu rywalki. Tak samo było w spotkaniu trzeciej rundy z Holenderką Michaellą Krajicek i w półfinale z Belgijką Kim Clijsters. - W tym momencie osiągnęłam wszystko, o czym marzyłam zaczynając grę w tenisa. Wygrałam Puchar Federacji, byłam numerem jeden na świecie, a teraz wywalczyłam wielkoszlemowy tytuł - dodała Mauresmo. Francuzka była do tej pory tylko raz w finale takiej imprezy. Właśnie w Melbourne uległa w 1999 roku Szwajcarce Martinie Hingis. - Byłam młoda, a wówczas to był mój pierwszy wielki finał. Teraz jestem bardziej doświadczoną zawodniczką i udaje mi się uniknąć wielu błędów, jakie wtedy popełniałam. Po prostu dojrzałam do tego zwycięstwa i dzisiaj byłam za nie gotowa nawet umrzeć na korcie - dodała 26-letnia Francuzka, której jedną z największych pasji jest kolekcjonowanie markowych win, zresztą jest też właścicielką niewielkiej winnicy. - Kilka lat temu kupiłam butelkę specjalnego wina Chateau d'Yquem Sauternes z 1937 roku i obiecałam sobie, że je wypiję dopiero jak po raz pierwszy wygram w Wielkim Szlemie - powiedziała Mauresmo. - Teraz mogę je otworzyć, choć myślę, że to nie będzie jedyne wino. Francuzka w poniedziałek awansuje na drugie miejsce w rankingu WTA Tour, wyprzedzając dotychczasową liderkę - Amerykankę Lindsay Davenport, która tu odpadła w ćwierćfinale. Na prowadzenie w klasyfikacji tenisistek wyjdzie Clijsters. Zwycięstwo dało Francuzce premię w wysokości 915 tysięcy dolarów. Po dwóch przełamaniach serwisu rywalki Mauresmo objęła prowadzenie 5-0, zanim straciła jedynego gema. Pierwszego seta zakończyła po upływie 33 minut. Dwa kolejne gemy były bardzo wyrównane i trwały blisko 19 minut, zanim przegrywająca 0-2 i 0:30 Henin-Hardenne zrezygnowała z kontynuowania gry. - Nie czułam dzisiaj zupełnie nóg. Nie mogłam biegać. Wychodząc na to spotkanie wiedziałam już, że go nie wygram - stwierdziła smutna Henin-Hardenne. Belgijka po meczu narzekała na ogromny ból brzucha, który wywołały lekarstwa przyjęte na kontuzjowane ramię. - Jestem rozczarowana takim zakończeniem turnieju i jest mi przykro, że widzowie zgromadzeni na korcie nie mogli dzisiaj zobaczyć więcej tenisa - dodała. Dla Henin-Hardenne był to szósty wielkoszlemowy finał i po raz drugi w nim przegrała. Nie było niespodzianki w finale gry podwójnej mężczyzn. Rywalizację deblistów wygrali najwyżej rozstawieni amerykańscy tenisiści, bliźniacy Bob i Mike Bryanowie. 27-letni bracia Bryanowie wystąpili w Melbourne w finale po raz trzeci z rzędu, ale odnieśli tu pierwsze zwycięstwo. Dwa lata temu przegrali z Francuzami Michaelem Llodrą i Fabrice'em Santoro, a przed rokiem z parą z Zimbabwe: Wayna'em Blackiem i Kevinem Ullyettem. W sobotę Bob i Mike Bryanowie pokonali 4-6, 6-3, 6-4 Czecha Martina Damma i Leandera Paesa z Indii, którzy w czwartek w półfinale wyeliminowali Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. W ubiegłym sezonie Amerykanie, dopiero jako drugi debel w ciągu ostatnich 50 lat, osiągnęli finały we wszystkich czterech turniejach zaliczanych do Wielkiego Szlema. Udało im się jednak odnieść zwycięstwo tylko w US Open. W sobotę zapisali na swoim koncie trzeci wielkoszlemowy triumf, po zwycięstwach w Roland Garros w 2003 roku i ubiegłorocznym US Open. Zobacz galerię z Australian Open Finał gry pojedynczej kobiet Amelie Mauresmo (Francja, 3.) - Justine Henin-Hardenne (Belgia, 8.) 6-1, 2-0, krecz Henin-Hardenne finał gry podwójnej mężczyzn: Bob Bryan, Mike Bryan (USA, 1.) - Martin Damm, Leander Paes (Czechy, Indie, 7.) 4-6, 6-3, 6-4