Krejcikova i Paolini to pierwsze finalistki Wielkiego Szlema z takim meczem w historii. Z samego dołu wspięły się na wyżyny i zdaje się, że nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa przed igrzyskami i zbliżającym się wielkimi krokami US Open. Radwańska uhonorowana, 57 minut w sercu Wimbledonu. I to przeciwko byłym liderkom rankingu Zrobią to jako pierwsze w historii Paolini w tym sezonie pokazuje absolutną zwyżkę formy. Włoszka dzięki finałowi Wimbledonu i wcześniej sukcesie w Roland Garros wspięła się po szczeblach rankingu i awansuje o kolejną pozycję. Krejcikova nie miała za to ostatnio najlepszego czasu - z French Open odpadła już w pierwszej rundzie, powoli zyskiwała formę w turniejach na trawie, ale nikt nie widział w niej faworytki. Ostatecznie to właśnie one spotkają się w finale i jako pierwsze dokonają tego, co nie udało się nikomu. W 2018 roku obie panie spotkały się w kwalifikacjach do Australian Open. Wówczas górą była Czeszka. Teraz byłe kwalifikantki do Wielkiego Szlema spotykają się w walce o tytuł innego. To pierwsza taka sytuacja w erze Open. Paolini czy Krejcikova? Wyskok formy Krejcikovej może wskazywać na to, że Czeszka będzie w stanie pokonać mniej doświadczoną konkurentkę. Włoszka o polskich korzeniach z pewnością ma jednak inne plany i pokaże na co ją stać. Jak dotąd na Wimbledonie była niemal bezbłędna. Polka śrubuje rekord kariery, faworytka odarta ze złudzeń. 255 miejsc różnicy Finał turnieju kobiet zaplanowano na sobotę, 13 lipca. Jak dotąd nie ustalono jeszcze godziny, ale starcie zapewne rozpocznie się wczesnym popołudniem. Na finalistów w wersji męskiej Wimbledonu trzeba jeszcze poczekać.