Rozstawione zawodniczki przystąpiły do zmagań dopiero w czwarte - te z dolnej części drabinki, z Igą Świątek na czele, mają zaplanowane swoje spotkania właśnie na ten dzień, pozostałych 16 gwiazd ruszy do boju w piątek. Mecz rozpoczęły się o godz. 11 i już a pierwszy rzut oka, patrząc na zestaw par, starcie Clary Tauson z Belindą Bencic wybijało się na czoło pod względem atrakcyjności. Zawodniczka młoda kontra już doświadczona, finalistka WTA 1000 w Dubaju kontra mistrzyni WTA 500 w Abu Zabi. Dla Szwajcarki, która nie czuje się za dobrze na mączce, w Europie nigdy nie odnosiła na tej nawierzchni sukcesów, to szczególny czas. W środę w zaledwie godzinę rozbiła 6:0, 6:2 Turczynkę Zaynep Sonmez, później udał się do apartamentu, by... świętować roczek swojej córki Belli. - To był bardzo emocjonalny dzień, dla każdej matki pierwsze urodzinki to coś specjalnego - mówiła już po spotkaniu z Tauson. WTA Madryt. Belinda Bencic kontra Clara Tauson, stawką trzecia runda. Porażka zawodniczki rozstawionej Na przykładzie Dunki widać dokładnie, jak wielki postęp młoda zawodniczka może zrobić przez rok, gdy nie dokucza jej drowie. Bo talentem była już dawno temu, ale przegrywała z kontuzjami. Dwanaście miesięcy temu przyjechała do Madrytu jako 80. tenisistka w rankingu WTA, odpadła na starcie kwalifikacji. Nie dostała się też do głównej drabinki w Rzymie, ale rozkręciła się - w Paryżu pokonała już dwie wielkoszlemowe mistrzyni (Jelenę Ostapenko i Sofię Kenin), doszła do czwartej rundy. A w tym sezonie triumfowała w Auckland, później była w finale w Dubaju. W Madrycie była rozstawiona z numerem 20, mogła więc dłużej przygotować się do pierwszego spotkania. Problem Tauson polegał na tym, że trafiła na zawodniczkę wszechstronną, przebiegłą. Gdy nie trafiała pierwszym podaniem, robiły się problemy, bo w dłuższych wymianach Bencic miała po prostu więcej technicznych atutów. Inna sprawa, że Szwajcarka też była w miarę spokojna wówczas, gdy nie musiała serwować po raz drugi. Tauson, gdy tylko mogła, od razu atakowała returnem, jej gra była typowo "zerojednkowa". Albo trafi, albo nie. Obie dość pewnie wygrywały swoje podania, w dziewiątym gemie Bencic prowadziła 30-0, gdy nagle serwis ją zawiódł. Dwa razy nie trafiła pierwszym podaniem, obie wymiany przegrała. Za chwilę popełniła podwójny błąd, a gdy w końcu trafiła, Dunka skutecznie odpowiedziała. I przełamała mistrzynię olimpijską z Tokio. Tyle że za moment zupełnie posypało się podanie Tauson, zakończyła gema podwójnym błędem, był remis 5:5. I to nie był koniec jej kłopotów, bo kolejne dwa gemy też trafiły na konto rywalki. Sześć podwójnych błędów serwisowych w tym secie, zaledwie 24 proc. skuteczności po drugim podaniu, 23 niewymuszone błędy - statystyki były bezlitosne. Sytuacja niemal powtórzyła się w drugiej partii. W jedenastu pierwszych gemach nie było tu przełamań, mimo że Tauson aż pięć razy miała na to szansę. A Bencic broniła się, głównie serwisem. Aż w końcu wyszła na 6:5 - i stało się coś niewiarygodnego. W pięciu poprzednich gemach serwisowych 22-latki, Bencic wygrała zaledwie pięć piłek. Nie miała praktycznie nic do powiedzenia. A teraz rywalkę dopadły nerwy. Gdy Dunka wyrzuciła prosty forhend na 0-30, długo patrzyła przed siebie. A za chwilę nie trafiła też pierwszym podaniem, po drugim zaś Bencic przejęła inicjatywę. I wywalczyła trzy piłki meczowe. Tauson była już zbyt sfrustrowana by pozostać w grze. Przegrała 5:7, 5:7, pożegnała się z rywalizacją w Madrycie. W trzeciej rundzie Bencic zmierzy się z Bernardą Perą lub Beatriz Haddad Maią. I będzie w tym starciu faworytką.